Na Białorusi w czwartek rozpoczęły się białorusko-rosyjskie manewry wojskowe Związkowa Stanowczość-2022. Ćwiczenia zapowiedziane jako finalny etap "sprawdzianu sił reagowania Państwa Związkowego" wywołują poważne zaniepokojenie sąsiedniej Ukrainy i krajów zachodnich.

Reklama

Wiceszef MON o manewrach na Białorusi

Skurkiewicz zapytany przez PAP o ćwiczenia rozpoczęte na Białorusi zwrócił uwagę, że choć były one zaplanowane, to miały być prowadzone na mniejszą skalę.

Okazuję się, że żołnierzy rosyjskich i białoruskich ćwiczy więcej na terytorium Białorusi niż to było pierwotnie zgłaszane. Te ćwiczenia odbywają się niestety także przy polskiej granicy, ale zdecydowany wysiłek tych ćwiczeń jest prowadzony na odcinku południowym, w okolicach granicy białorusko - ukraińskiej. Bacznie się temu przyglądamy. Jesteśmy w bezpośrednim kontakcie z naszymi sojusznikami z NATO, w tym ze wschodniej flanki Sojuszu. Liczymy na to, że po zakończeniu tych ćwiczeń 20 lutego wojska rosyjskie, które są teraz na terenie Białorusi, powrócą do miejsc swoich stałych dyslokacji - powiedział PAP Skurkiewicz.

Reklama

Jak podkreślił, w obecnej, konfliktowej sytuacji byłoby "niepożądane", aby wojska rosyjskie na stałe pozostały na terenie Białorusi. To nie przyczyniłoby się do deeskalacji konfliktu i poprawy relacji na wchodzie, zwłaszcza z Rosją - ocenił.

Dodał, że zwiększenie skali prowadzonych przez Rosję i Białoruś ćwiczeń wojskowych jest próbą demonstracji siły. To się wpisuje w tę retorykę, którą w ostatnim czasie prezentuje Federacja Rosyjska na linii Moskwa - Kijów. To jest działanie mające na celu wesprzeć to, co robi dziś Kreml w stosunku do Ukrainy, bo z jednej strony mamy ćwiczenia na Białorusi, a z drugiej mamy koncentrację wojsk rosyjskich na zachodzie Rosji przy granicy z Ukrainą - powiedział wiceszef MON.

Reklama

Skurkiewicz wyraził jednoczenie nadzieję, że zabiegi dyplomatyczne, które są obecnie podejmowane m.in. przez państwa europejskie, by wygasić konflikt na wschodzie, okażą się skuteczne i nie dojdzie do wybuchu konfliktu zbrojnego. Mam nadzieję, że zapędy odbudowy imperialistycznej potęgi Rosji, które obserwujemy od jakiegoś czasu, dzięki stanowczej postawie państw NATO, w tym Stanów Zjednoczonych wyhamują - powiedział wiceszef MON.

W styczniu władze Białorusi i Rosji poinformowały o rozpoczęciu nieplanowego "sprawdzianu sił reagowania Państwa Związkowego". 18 stycznia podano, że rozpoczął się przerzut rosyjskich wojsk i sprzętu, głównie ze Wschodniego Okręgu Wojskowego na Dalekim Wschodzie Rosji. Drugi etap "sprawdzianu" stanowią manewry Związkowa Stanowczość-2022, które mają potrwać do 20 lutego.

Manewry odbędą się na poligonach: Obóz-Lesnowski, Osipowicki, Brzeski, Gożski i Domanowski, jak również w wyznaczonych terenach poza poligonami w obwodach grodzieńskim, brzeskim, witebskim i homelskim. Wykorzystane zostaną również lotniska w Baranowiczach, Łunincu, Lidzie i Maczuliszczach.

Zapowiadając przeprowadzenie manewrów białoruski przywódca Alaksandr Łukaszenka mówił, że odbędą się one na zachodzie i południu kraju oraz że zostały zaplanowane w grudniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

Nie sprecyzowano liczby żołnierzy, ani sprzętu

Z nieoficjalnych informacji wynika, że na Białoruś dotarło co najmniej kilkadziesiąt składów kolejowych z rosyjskim sprzętem i żołnierzami. Na terytorium zachodniego sojusznika Rosji przyjechały wozy opancerzone, bojowe wozy piechoty, czołgi, moździerze i inny sprzęt. Rosja przerzuciła na Białoruś także systemy rakietowe S-400, szturmowce Su-25, 12 myśliwców Su-35S, systemy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S, a także systemy artylerii rakietowej Uragan i rakiety Iskander.

Wiceszef MSZ Białorusi Siarhiej Alejnik zapewniał w środę, że "przygotowanie do manewrów było maksymalnie transparentne". Ambasador Rosji w tym kraju Borys Gryzłow po raz kolejny zapewnił, że "nie ma powodów do niepokoju", bo nie przekroczono pułapu liczebności wojsk i sprzętu, określanego przez Dokument Wiedeński OBWE. Nie sprecyzował jednak liczby rosyjskich i białoruskich żołnierzy, którzy biorą udział w manewrach, ani sprzętu, który zostanie zaangażowany. Nie zrobiły tego wcześniej także resorty obrony w Mińsku i Moskwie. Władze Białorusi nie informowały również o zaproszeniu na manewry obserwatorów z innych krajów.

Mińsk uzasadnił przeprowadzenie manewrów "sytuacją wokół granic Białorusi, wzrostem napięcia w Europie i zaostrzeniem się sytuacji polityczno-wojskowej na świecie".

Mińsk i Moskwa zapewniły, że po zakończeniu manewrów rosyjskie wojska i sprzęt powrócą do stałych miejsc bazowania w Rosji.