Gazeta powołuje się na Jerzego Kwaśniewskiego, prezesa Ordo Iuris, który mówi, że misja jego stowarzyszenia rozpoczęła się na Węgrzech już połowie marca. Bierze w niej udział 20 obserwatorów, a na Węgry już pojechało 17. Są to działacze praw człowieka, prawnicy i dziennikarze z Polski, Hiszpanii, Bułgarii i Chorwacji - wylicza szef Ordo Iuris. Zapewnia, że wszyscy mają doświadczenie w monitorowaniu procesów wyborczych w innych krajach albo działali w międzynarodowych instytucjach ochrony praw człowieka i rządów prawa. Mówi, że za pobyt obserwatorów Ordo Iuris płaci z własnych środków.

Reklama

"Celem misji jest przywrócenie zaufania publicznego do procesów wyborczych i obserwatorów międzynarodowych" - napisał na Twitterze rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs, cytowany we wtorkowej "Wyborczej".

Co Węgry zarzucają OBWE?

Jak zauważa gazeta, Węgrzy zarzucają brak bezstronności Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która od dwóch miesięcy monitoruje przebieg kampanii wyborczej w kraju. Roczne przewodnictwo w OBWE sprawuje obecnie Polska. "OBWE w swoim wstępnym raporcie napisała o dysproporcjach w dostępie kandydatów do mediów (są w większości kontrolowane przez rządzących), a także sygnałach dotyczących nieproporcjonalnie dużych nakładów na kampanię ze strony Fideszu oraz organizacji związanych z tą partią" - czytamy w dzienniku.

Według gazety podobne zarzuty wobec OBWE co partia Orbana wysuwa Jerzy Kwaśniewski. "Raport OBWE formułuje krytyczne stanowiska, jednocześnie nie podając twardych danych, które byłyby weryfikowalne i gwarantują zasadę bezstronności" - mówi.