Wiceminister, który obecnie przebywa w Norwegii na szczycie Rady Państw Morza Bałtyckiego, pytany był w środę w TVP Info o planowane tematy rozmów na szczycie, podkreślił że rozmowy odbędą się w gronie państw takich jak Finlandia, Szwecja, Norwegia, państwa bałtyckie czy Niemcy.

Reklama

Rosji nie ma już w tym gronie. Ona sama zaczyna się izolować dyplomatycznie, ale to dobrze, bo w tym gronie trudno byłoby prowadzić jakikolwiek dialog poza zmasowaną krytyką, którą Rosja i tak otrzymuje - dodał Przydacz. Jak zaznaczył, podczas szczytu jednym z omawianych tematów będzie bezpieczeństwo w regionie Morza Bałtyckiego, także w kontekście przyłączenia się Finlandii i Szwecji do NATO.

Dopytywany o drogę tych dwóch państw do Sojuszu Północnoatlantyckiego podkreślił, że są one partnerami NATO już od lat. - Mam nadzieję, że podczas szczytu w Madrycie za kilka tygodni, na drodze konsensusu wszystkie państwa zgodzą się na poszerzenie NATO o te dwa państwa. Dla Polski byłaby to korzystna decyzja. Od flanki północnej dostajemy dwóch nowych sojuszników - zauważył.

Rosja państwem w defensywie

Wiceminister dodał, że to Rosja staje się państwem w defensywie oraz to ona spowodowała, że inne państwa chcą przyłączyć się do struktur Sojuszu. Pytany o negatywną reakcję Turcji na dołączenie Finlandii i Szwecji do NATO odpowiedział, że "dyskusje z Turcją trwają". - Rzeczywiście Turcy wskazują tu na pewne wrażliwości, które ich zdaniem Szwecja i Finlandia nie wypełniła, a są ważne dla Ankary - mówił Przydacz. Wiceminister dodał, że jest "w miarę dobrej myśli" i ten dialog przyniesie pozytywny skutek.

Ankara nie poprze wniosku

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział, że Ankara nie poprze wniosku o akcesję Szwecji i Finlandii do NATO. Spowoduje to zablokowanie przyjęcia obu państw do struktur, ponieważ do tego potrzebna jest zgoda wszystkich 30 państw członkowskich NATO.

Według Associated Press Erdogan liczy na to, że w ramach negocjacji dotyczących przystąpienia tych dwóch państw do NATO zdoła zmusić zarówno je, jak i USA oraz ich sojuszników do ustępstw. Najważniejsze oczekiwanie Ankary - jak ocenia agencja - to zmiana polityki Helsinek i Sztokholmu wobec Partii Pracujących Kurdystanu PKK oraz milicji syryjskich Kurdów, czyli Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG).

Reklama

Wspierane przez Zachód siły YPG stanowią trzon Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które odegrały decydującą rolę w pokonaniu Państwa Islamskiego (IS) w Syrii. Ankara uważa je jednak za organizację terrorystyczną z powodu powiązań z separatystyczną i zdelegalizowaną w Turcji PKK.

Erdogan może też mieć nadzieje na to, że nakłoni USA ponownie do sprzedania Turcji myśliwców F-35; Waszyngton zawiesił te plany, gdy Ankara zdecydowała się, wbrew protestom USA, kupić rosyjski system przeciwrakietowy S-400.(PAP)

Autorka: Aleksandra Kiełczykowska