Obie strony, zarówno rosyjska i ukraińska, wzajemnie winią się za ten stan rzeczy. Rosyjski Gazprom oskarżył Ukrainę o zamknięcie ostatniego, czwartego rurociągu, którym przez Ukrainę płynie tranzytem rosyjski gaz do innych państw Europy. Tymczasem co innego twierdzą przedstawiciele ukraińskiej firmy Naftohaz. "To nie Ukraina, lecz Rosja całkowicie wstrzymała dostawy gazu do państw europejskich" - powiedział rzecznik ukraińskiej firmy.

Reklama

"Wszystkie punkty wtłaczania gazu do ukraińskiego systemu rurociągów znajdują się w Rosji. My fizycznie nie możemy ograniczyć dostaw z tego kraju" - dodał Wałentyn Zemlanski.

Eksperci na granicy? Ukraina mówi TAK

Jak jest naprawdę już niedługo być może będą mogli się przekonać eksperci Unii Europejskiej. Komisja Europejska zapowiedziała, że wyśle obserwatorów na rosyjsko-ukraińską granicę, by sprawdzić, ile przechodzi tam rosyjskiego gazu. Rzecznik KE ds. energii Ferran Tarradellas zapowiedział jednak, że muszą się na to zgodzić obie strony konfliktu.

Pierwsza odezwała się Ukraina. O swojej zgodzie przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso telefonicznie poinformowała premier Julii Tymoszenko.

>>>Talaga: Ukraina dokłada ognia do gazowego pożaru

Pół Europy odczuwa problemy z gazem

Reklama

O północy do grona europejskich państw, które zostały bez rosyjskiego gazu, dołączyli Czesi. Dostawy gazu zostały wstrzymane przez główny importowo-tranzytowy gazociąg, biegnący z Rosji na terytorium czeskie i dalej do Europy Zachodniej - podaje agencja Reutera. Informacje o spadku dostaw nadchodziły już wczoraj ze Słowacji, Austrii, Węgier, Włoch, Słowenii, Rumunii, Bułgarii, Grecji a także Macedonii i Turcji. W najgorszej sytuacji jest Bułgaria, gdzie zapasy wystarczą tylko na siedem dni.

O natychmiastowe wznowienie dostaw gazu do Europy zaapelował do Rosji prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko. W Kijowie podano, że swoje wezwanie Juszczenko zawarł w liście wysłanym do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso.

>>>Wojna gazowa obnaża słabość Rosji

PGNiG będzie ograniczało dostawy?

Spadek dostaw gazu odczuła także Polska, bo tak jak do pozostałych krajów przestał do nas płynąć gaz z rurociągów biegnących przez Ukrainę. Polska dostaje 15 procent mniej tego surowca.

"Gaz ciągle do nas płynie z dwóch innych źródeł, nie ma więc powodu do obaw, że za chwilę mieszkańcy Polski nie będą mieli na czym gotować. Proszę pamiętać, że mamy też rezerwy gazu, magazyny są w 85 procentach pełne" - mówił DZIENNIKOWI Rafał Pazura z PGNiG.

Także wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak, zapewnił, że dostawy gazu do Polski w ramach kontraktu jamalskiego odbywają się bez przeszkód. "Jeżeli chodzi o Polskę,dostawy w ramach kontraktu długoterminowego, jamalskiego, który jest do 2022 r. i obejmuje osiem miliardów metrów sześciennych gazu rocznie, odbywają się bez przeszkód" - powiedział Pawlak w "Sygnałach Dnia".

Moskwa dostarcza państwom Unii Europejskiej około jedną czwartą potrzebnego im gazu. W 80 proc. jest on tłoczony przez Ukrainę.