Rosyjskie źródła przyznają, że agresorom pozostała tylko jedna droga ucieczki, w kierunku miejscowości Torske, ale jest ona blokowana przez ukraińską artylerię. Pojawiły się również informacje, że Rosja próbuje przerwać okrążenie, wysyłając w okolice Łymanu nowo zmobilizowanych poborowych – podkreślił ISW.

Reklama

Urzędnicy z Kijowa zachowywali w piątek milczenie w sprawie ruchów wojsk w obwodzie chersońskim na południu kraju, ale ogłosili, że ukraińskie siły w dalszym ciągu zmuszają tam przeciwnika do obrony swoich pozycji – zauważył think tank.

Nielegalna aneksja Putina

Eksperci zaznaczają również, że prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił nielegalną aneksję czterech regionów Ukrainy, ale nie określił wyraźnie granic tych terenów. Rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow również odmówił przekazania szczegółów w tej sprawie, zapowiadając, że wszystko zostanie wyjaśnione później.

"Rosyjscy urzędnicy mogą określić te granice i przydziały administracyjne w nadchodzących dniach, ale mierzą się z nieodłącznym problemem: siły ukraińskie wciąż kontrolują duże połacie obwodów donieckiego i zaporoskiego oraz niektóre obszary obwodów ługańskiego i chersońskiego. To rzeczywistość wojskowa, która raczej nie zmieni się w nadchodzących miesiącach" – ocenili analitycy ISW.

Według think tanku Putin spieszył się z aneksją tych terytoriów i ogłosił ją przed podjęciem nawet podstawowych decyzji administracyjnych dotyczących granic i zarządzania. Jednocześnie zarządzanie tymi terenami będzie dodatkowo utrudnione z powodu faktu, że rosyjskie wojska systematycznie mordowały, aresztowały lub wywoziły stamtąd ukraińskich urzędników.

ISW zwrócił uwagę, że podczas swojego przemówienia Putin nie zagroził natychmiastowym atakiem jądrowym, by powstrzymać ukraińską kontrofensywę. Ogłosił natomiast, że jesienna mobilizacja rozpocznie się w tym roku 1 listopada, z miesięcznym opóźnieniem, i ma dotyczyć 120 tys. poborowych. Opóźnienie wynika prawdopodobnie z tego, że trwająca przymusowa "częściowa mobilizacja" na wojnę z Ukrainą obciążyła rosyjską biurokrację – podkreślili eksperci amerykańskiego think tanku.