Po tym, jak na wieś Przewodów spadła rakieta, "niemiecki rząd chciał stanąć po stronie sąsiedniego kraju. Minister obrony Christine Lambrecht otrzymała polecenie, by zaproponować Warszawie stacjonowanie niemieckich systemów obrony powietrznej Patriot" - poinformował "Bild am Sonntag".
17 listopada Ministerstwo Obrony Narodowej (BMVg) przedstawiło stronie polskiej pomysł dostarczenia Patriotów. Jasper Wieck, dyrektor polityczny BMVg, poinformował o rozmowie drogą mailową bezpośrednie otoczenie minister.
W piątek, 18 listopada, odpowiedział mailem Piotr Pacholski z warszawskiego MON: "Państwa oferta jest przez nas bardzo uważnie rozpatrywana".
Jednocześnie prosimy i zalecamy, aby nie ujawniać żadnych informacji. Mówiąc wprost: Polska poprosiła Berlin o zachowanie oferty w tajemnicy. Wieck natychmiast przekazał tę reakcję wszystkim pracownikom pani minister - napisała gazeta.
Ale Lambrecht i jej rzecznik najwyraźniej nie przejęli się prośbą o poufność. "Chęć autopromocji była większa". W poniedziałek rano Lambrecht w wywiadzie dla "Rheinische Post" poinformowała o ofercie Patriotów.
Urzędnik wojskowy z BMVg powiedział "Bild am Sonntag": To było nieprofesjonalne i nieodpowiedzialne. Nie można tak traktować sojuszników z NATO. Szkodzi to Niemcom i Bundeswehrze.
Lambrecht złamała tajemnicę negocjacji dla odrobiny PR. Absolutny "no-go" (nieakceptowalne) we współpracy wojskowej - czytamy w tekście.
Zaskoczony minister obrony z Polski Mariusz Błaszczak początkowo zareagował pozytywnie na Twitterze. W środę wieczorem oświadczył, że Niemcy powinny raczej rozmieścić baterie Patriot na zachodniej Ukrainie - przypomina "Bild am Sonntag".