"Po drugiej stronie (rzeki) Dniepr znajduje się nasza elektrownia. Można uznać (jako prawdopodobną) wersję, że (Rosjanie) zamierzali trafić w tę elektrownię. Sami jednak rozumiecie, czym są pociski Ch-22 - to +zabójcy lotniskowców+, rakiety uderzające w duże przestrzenie. Te bydlaki spudłowały. Pocisk przeleciał obok (elektrowni), następnie przez rzekę i zniszczył budynek mieszkalny" - poinformował Fiłatow na antenie Radia NV. Wypowiedź mera przytoczył również portal UNIAN.
Kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych
Akcja ratunkowa w Dnieprze, mieście w środkowo-wschodniej części Ukrainy, trwa od soboty. Tego dnia późnym popołudniem rosyjski pocisk przeciwokrętowy Ch-22 uderzył w wielopiętrowy blok mieszkalny, doszczętnie niszcząc jeden z pionów budynku. Zginęło co najmniej 40 osób, a 75 zostało rannych. Liczba ofiar może wzrosnąć, ponieważ 30 cywilów uważa się obecnie za zaginionych.
W sobotę rosyjskie wojska przeprowadziły kolejny zmasowany atak na Ukrainę. Ukraińska armia powiadomiła, że siły obrony powietrznej zneutralizowały 21 spośród 33 pocisków wroga.
Ostrzelane zostały największe miasta, m.in Kijów, Charków i Odessa. Jak podkreślił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, wszędzie celem były obiekty cywilne. (PAP)
szm/ tebe/
arch.