Głosowanie w drugiej turze czeskich wyborów prezydenckich zaplanowano na piątek i sobotę. Według sondaży ma w nim wziąć udział nawet 84 proc. uprawnionych. W pierwszej turze, dwa tygodnie temu, zagłosowało nieco ponad 68 proc., ale tym razem emocje są o wiele większe, więc mobilizacja społeczna też. Zanosi się na rekord (wcześniej frekwencja oscylowała wokół 60 proc.), co dowodzi wzrostu zainteresowania obywateli polityką oraz świadomości, że stawka jest naprawdę bardzo wysoka.

Reklama

Teoretycznie prezydent w Czechach nie ma szczególnie wielkiej władzy. Na co dzień sprawuje ją przede wszystkim premier i ministrowie – głowa państwa co prawda powołuje ich i odwołuje, ale nie ma instrumentów bezpośredniego wpływu na bieżące działania gabinetu. Może brać udział w posiedzeniach rządu i parlamentu, zabierać podczas nich głos, to on zwołuje sesje Zgromadzenia Narodowego i ma prawo rozwiązania obu jego izb, podpisuje lub wetuje ustawy, Ma prawo łaski, formalnie jest też najwyższym dowódcą sił zbrojnych. W większości ma jednak uprawnienia raczej ceremonialne – tak jak ogłaszanie wyborów, mianowanie szefów misji dyplomatycznych czy nadawanie odznaczeń. Do konkretniejszych należą np. powoływanie prezesów i sędziów Sądu Najwyższego i Sądu Konstytucyjnego, prezesa i wiceprezesa Najwyższego Urzędu Kontroli oraz członków Rady Bankowej Czeskiego Banku Narodowego.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU MAGAZYNU “DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ”>>>

Autor jest wykładowcą Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, ekspertem fundacji Po.Int oraz Nowej Konfederacji