Wojciech Lorenz, analityk programu Bezpieczeństwo Międzynarodowe w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, w rozmowie z PAP pytany był o znaczenie trzydniowej wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Polsce, do której dojdzie w dniach 21-22 lutego.
Lorenz stwierdził, że będzie to kolejne potwierdzenie amerykańskiego zaangażowania, wsparcia i determinacji dla obrony Ukrainy. Jest też sygnałem docenienia roli, jaką odgrywają Polska i inne państwa regionu, będące najbliżej linii frontu - dodał. Zaznaczył, że trzeba również pamiętać o tym, że wojna nie toczy się jedynie w wymiarze militarnym, a jej istotnym elementem jest także wpływanie na opinię publiczną i jej emocje.
“Poparcie nie jest gwarantowane”
Należy zdać sobie sprawę z tego, że polityka działa tak, że wszystko, nawet wojna, jest w stanie spowszednieć opinii publicznej i że to zachodnie poparcie dla Ukrainy nie jest gwarantowane raz na zawsze i wymaga dyplomatycznej aktywności oraz działań politycznych. Ta wizyta jest tego elementem - ocenił.
Przyjazd prezydenta USA - zaznaczył Lorenz - zapewnia najwyższy, najbardziej wyrazisty kanał przekazu strategicznej komunikacji. W jego ocenie, będzie to też element dalszego mobilizowania międzynarodowej opinii publicznej w poparciu dla Ukrainy oraz wywieraniu presji na Rosję.
Analityk PISM przekonuje, że wizyta w Polsce i spotkanie Bidena z prezydentem Andrzejem Dudą, a także przywódcami Bukaresztańskiej Dziewiątki, pokazuje rolę, jaką te kraje odgrywają w regionie. Podkreślił, że ponoszą one ogromne koszty związane z przyjęciem do siebie milionów uchodźców, udzieleniem wsparcia materialnego, militarnego, ale także poprzez przyjęcie przywódczej roli w mobilizacji innych krajów do przyspieszonego wsparcia dla Ukrainy.
Kraje Bukaresztańskiej Dziewiątki starają się ze sobą konsultować, koordynować wspólną politykę bezpieczeństwa, bo wiedzą, że stawką jest nie tylko bezpieczeństwo i przyszłość Ukrainy, ale także długofalowe szanse rozwojowe i bezpieczeństwo państw regionu - ocenił.
“Biden zdaje sobie sprawę…”
Według Lorenza, Biden i jego administracja zdają sobie sprawę z tego, że stawką tej wojny jest cały porządek międzynarodowy, a zwłaszcza architektura europejskiego bezpieczeństwa. Analityk nawiązał do ultimatum Putina z grudnia 2021 roku, w którym domagał się on m.in. wycofania infrastruktury wojskowej NATO ze wschodniej flanki sojuszu, w tym z Polski. Z tego ultimatum wynikało, że postrzega on nasz region jako strefę buforową - dodał.
Celem Putina - zaznaczył analityk PISM, jest rewizja porządku międzynarodowego w Europie Wschodniej i Środkowej, na której skoncentrowałby on cały swój wysiłek, jeśli udałoby mu się osiągnąć cele strategiczne na Ukrainie.
Autor: Adrian Kowarzyk