Joe Biden w Warszawie podkreślił, że poparcie sojuszników dla Ukrainy będzie niezachwiane. "Walka z autokratami stała się misją Joe Bidena. Jego nieoczekiwane pojawienie się w Kijowie i przemówienie (w Warszawie) pokazały, że nie boi się Putina. Jest wręcz przeciwnie" – zauważa "Spiegel".
"Niesamowita determinacja" Bidena
Demokracje stają się silniejsze, autokraci słabną. Putin nigdy nie odniesie zwycięstwa w Ukrainie – podkreślił Biden w Warszawie.
Jak wskazuje "Spiegel", porównując wtorkowe wystąpienia Putina i Bidena, "trudno było o wyraźniejszy kontrast". "Podczas gdy prezydent Rosji był w Moskwie w złym humorze, mówiąc o rzekomo zdegenerowanym Zachodzie (…), Joe Biden wszedł na scenę kilka godzin później w Warszawie i wystąpił w pełnym emocji przemówieniu, któremu towarzyszyła muzyka" – zauważa "Spiegel".
Jak przypomina "Spiegel", 80-letni Biden to najstarszy prezydent, jakiego kiedykolwiek miały Stany Zjednoczone. Wydaje się on jednak obecnie "zaskakująco energiczny", a podczas swojej niespodziewanej podróży do Kijowa i pobytu w Warszawie "wykazuje niesamowitą witalność i determinację".
"Kontynuacja walki z Trumpem"
"Joe Biden ma misję. Zależy mu na czymś znacznie więcej niż tylko przywróceniu pokoju w Europie Wschodniej. Dla niego walka z Putinem jest częścią większej walki między autokratycznymi reżimami tego świata a krajami demokratycznymi o to, która forma zwycięży na świecie w dłuższej perspektywie. Czy autokraci pokroju Putina lub Xi Jinpinga nadadzą ton? A może nadal będzie dominował zachodni model wolnego, pluralistycznego społeczeństwa?" – zastanawia się "Spiegel", podkreślając, że "Biden nie działa tu taktycznie, ale z głębokiego przekonania".
"Wzrost prawicowego populizmu w USA i prezydentura Donalda Trumpa nauczyły go, jak krucha jest demokracja w jego własnym kraju. (…) Jeśli teraz Biden przeciwstawi się Putinowi, to jest to dla niego także kontynuacja walki z Trumpem i jego autokratycznymi fantazjami o USA" – stwierdził "Spiegel".
Biden w swoich przemówieniach wiele mówi o Putinie – obwinia Rosję o wojnę, zapowiada upadek rosyjskiego przywódcy. Pogoń Putina za ziemią i władzą zakończy się niepowodzeniem. Takim ludziom należy energicznie się przeciwstawiać. Autokraci rozumieją tylko jedno słowo: nie – mówił Biden w Warszawie.
Podjęcie osobistego ryzyka
Podjęcie osobistego ryzyka jest dla Bidena częścią tej walki. "Jadąc do Kijowa, do strefy wojny, rysuje wyraźny kontrast z Putinem. Prezydent Rosji nie odważył się jeszcze zbliżyć do frontu na Ukrainie. Przez większość czasu barykaduje się za wysokimi murami Kremla" – podkreślił "Spiegel", przypominając, że Biden "musiał znosić wiele ciosów losu w swoim długim życiu". Stracił żonę i córkę w wypadku, jego najstarszy syn zmarł na raka. Jego własne życie wisiało na włosku w 1988 roku z powodu tętniaka mózgu.
Jadąc do Kijowa, prezydent USA "swobodnie przemieszczał się po terytorium, do którego Rosja rości sobie prawa, a Putin nie ma odwagi nic z tym zrobić". "W pewnym sensie Putin musiał ustąpić przed Bidenem. Gdyby Rosjanie ośmielili się w jakikolwiek sposób ingerować w amerykański konwój przez Ukrainę, bez wątpienia doszłoby do ostrej reakcji Ameryki, może nawet militarnej. Dla Rosjan było to nieobliczalne ryzyko, którego oczywiście nie chcieli podjąć. Można powiedzieć: Putin za bardzo obawiał się Bidena" – stwierdził "Spiegel".