Dowódcę batalionu 46 Samodzielnej Brygady Powietrznodesantowej Anatolija (pseudonim "Kopuła") zdegradowano po tym, gdy w wywiadzie dla "Washington Post" skrytykował Siły Zbrojne Ukrainy. Początkowo poinformowały o tym źródła portalu Ukrainska Pravda oraz Isabel Khurshudyan, redaktor naczelna ukraińskiego biura "Washington Post". Informacje te potwierdził później rzecznik ukraińskich wojsk powietrznodesantowych Wałentyn Szewczenko - pisze Meduza.
"Washington Post" opublikował 13 marca artykuł o stanie ukraińskich sił zbrojnych w przeddzień spodziewanego na wiosnę kontrataku Ukrainy. Dziennikarze rozmawiali z kilkoma ukraińskimi żołnierzami, w tym ze zdegradowanym później oficerem. "Washington Post" podał, że jego jednostka walczyła w obwodzie donieckim i wycofała się zimą z Sołedaru po tym, jak ukraińskie wojsko zostało otoczone przez rosyjskie oddziały.
Dowódca powiedział, że był świadkiem, jak setki ukraińskich żołnierzy porzucały swoje pozycje, podczas gdy grupy najemników z Grupy Wagnera posuwały się. "Kopuła" powiązał tę sytuację z faktem, że wśród strat w szeregach sił zbrojnych było wielu słabo wyszkolonych rekrutów. Około 100 żołnierzy z liczącego 500 żołnierzy batalionu zginęło, było też wielu rannych, a jednostkę uzupełniono niedoświadczonymi rekrutami.
Dostaję 100 nowych żołnierzy, nie mam czasu na ich wyszkolenie. Mówią mi: +Weź ich w bój+ (...) A oni po prostu rzucają wszystko i uciekają (...) Nie strzelają. Pytam jednego +Dlaczego+" A on na to: +Boję się odgłosu wystrzału+. (...) Ani razu nie rzucił nawet granatem - powiedział dziennikarzom "Kopuła", zwracając też uwagę m.in. na brak amunicji na linii frontu.
W wywiadzie dla "Washington Post" bojownik tłumaczył swoją decyzję o zabraniu głosu w nadziei, że USA zapewnią lepsze szkolenie ukraińskim żołnierzom przed kontratakiem. Isabel Khurshudyan zaznaczyła, że mówiła Anatolijowi, że jego uwagi mogą mu zaszkodzić jego karierze. Warto było zaryzykować - stwierdził jednak.
Ostre reakcje na słowa oficera
Artykuł "Washington Post" wywołał duży rezonans. Skomentował go m.in. sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Ołeksij Daniłow, mówiąc, że informacje dziennikarzy nie odpowiadają rzeczywistości.
Rzecznik ukraińskich oddziałów szturmowych Wałentyn Szewczenko również powiedział, że "Kopuła" rozpowszechnił "nierzetelne informacje", oraz rozmawiał z dziennikarzami bez zgody dowództwa, co jest zabronione.
W odpowiedzi na decyzję dowództwa o degradacji i przeniesieniu do innej jednostki "Kopuła" napisał podanie o zwolnienie ze służby. Niektóre ukraińskie media podkreśliły, że nie jest to pierwszy przypadek degradacji dowódcy, który dba o życie żołnierzy i wymaga zmian w szkoleniu, aby przeprowadzić udany kontratak.
Jurij Butusow, redaktor naczelny ukraińskiego portalu Censor.net broni oficera i wyraża nadzieję, że dowództwo przywróci go do służby we właściwej jednostce. Musimy pokonać Rosję zarówno na froncie, jak i w naszych umysłach - i zamiast kneblować, musimy zacząć myśleć i działać, by każdego dnia się doskonalić - powiedział.