Komunistyczne władze w Pekinie, które uznają Tajwan za część terytorium ChRL, groziły odwetem, jeśli dojdzie do tego spotkania – przypomina agencja Reutera.
"Chińscy komuniści wysyłają samoloty i okręty"
Działania chińskiego lotniskowca zbiegły się w czasie z rozpoczęciem wizyty prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Pekinie. W części spotkań będzie mu towarzyszyć przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. W ubiegłym roku chińska armia przeprowadziła wokół Tajwanu ćwiczenia na bezprecedensową skalę w odwecie za wizytę ówczesnej spikerki Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi w Tajpej.
Ministerstwo obrony w Tajpej ogłosiło, że grupa chińskich okrętów z lotniskowcem Shandong przepłynęła przez Cieśninę Bashi, która oddziela Tajwan od Filipin, a następnie skierowała się na wody na południowy wschód od Tajwanu. Według resortu zmierzają one na Zachodni Pacyfik, by tam wziąć udział w manewrach.
"Chińscy komuniści w dalszym ciągu wysyłają samoloty i okręty, by wkraczać na wody i w przestrzeń powietrzną wokół Tajwanu (…) Oprócz stwarzania znacznego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa narodowego, niszczą również status quo bezpieczeństwa i stabilności w regionie. Takie działania w żaden sposób nie są działaniami odpowiedzialnego nowoczesnego państwa" – napisano.
Protest Chin
Władze ChRL nie skomentowały jak dotąd doniesień o działaniach lotniskowca. W poniedziałek rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning po raz kolejny wyraziła stanowczy sprzeciw wobec "wszelkich form oficjalnych kontaktów pomiędzy stroną amerykańską a władzami Tajwanu", odnosząc się do planowanego spotkania Caj z McCarthym.
Dziennik "South China Morning Post" poinformował wcześniej w środę, że władze leżącej naprzeciwko Tajwanu chińskiej prowincji Fujian ogłosiły rozpoczęcie patroli w Cieśninie Tajwańskiej. W niedzielę chińska armia oświadczyła natomiast, że wysłała dwa niszczyciele i fregatę na ćwiczenia z użyciem ostrej amunicji na Morzu Wschodniochińskim.