Przed wojną pracowałam w urzędzie miasta, w wydziale polityki młodzieżowej oraz sportu – mówi mi 19-letnia Oksana ze wsi Hramotne w obwodzie iwanofrankowskim. Teraz jest na froncie: obsługuje karabin maszynowy.
To na froncie Oksana stała się Xeną. Pseudonim – inspirowany nazwą pokazywanego w latach 90. serialu „Xena: wojownicza księżniczka” – wymyślili koledzy z jednostki. – Nie mogłam siedzieć w domu, wiedząc, że na froncie giną nasi. Chcę, by moi krewni, przyjaciele oraz przyszłe dzieci mogły chodzić ulicami, nad którymi będą powiewać niebiesko-żółte flagi, a w tle rozbrzmiewać ukraińskie pieśni – mówi. Kiedy 24 lutego 2022 r. dziewczynę obudziły krzyki współlokatorki, od razu zadzwoniła do doradcy burmistrza, a dziś dowódcy jej plutonu. Mężczyzna rozpoczął wówczas budowę ochotniczego oddziału obrony terytorialnej. Do zespołu wraz 19-latką wstąpiło ok. 200 osób.
Nic nowego
Jak podaje Ukrinform, państwowa agencja informacyjna, w marcu tego roku w Siłach Zbrojnych Ukrainy (SZU) służyło ponad 60,5 tys. kobiet. To oznacza, że od 2014 r., od czasu rosyjskiej inwazji na Krym ich liczba wzrosła 2,5-krotnie. Oficerek jest 7,4 tys.,pdoficerek – 11,2 tys., niemal 23 tys. żołnierek, 1,5 tys. kadetek i jeszcze 18,1 tys. kobiet należących do personelu cywilnego. Ksenija Draganuk, założycielka organizacji „Zemljaczky”, wspierającej żołnierki, mówi, że z jednej strony ten pęd kobiet do armii odzwierciedla chęć przyspieszenia zwycięstwa Kijowa nad Moskwą, z drugiej – coraz większą wagę przywiązywaną do kwestii równości płci.
CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU MAGAZYNU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>