Choć jednym z argumentów zwolenników brexitu była chęć ograniczenia migracji do Wielkiej Brytanii, to trzy lata po wyjściu z Unii Europejskiej okazuje się, że jest wręcz odwrotnie. Zgodnie z opublikowanymi wczoraj danymi brytyjskiego urzędu statystycznego ONS 606 tys. osób więcej wjechało na Wyspy niż je opuściło w ubiegłym roku. Dlaczego zatem, mimo bardziej restrykcyjnych przepisów niż przed brexitem, Brytyjczycy odnotowują tak duży napływ migrantów?
Według dyrektora Centrum ds. Migracji Narodowych w ONS Jaya Lindopa to efekt "bezprecedensowych wydarzeń na świecie", w tym - jak wymienił – przyjmowaniem migrantów z Ukrainy czy Hongkongu oraz zakończeniem obowiązywania w prawie wszystkich miejscach na świecie obostrzeń związanych z pandemią COVID-19. Według danych brytyjskiego MSW w kraju znalazło schronienie w ubiegłym roku ponad 100 tys. osób z dwóch wymienionych wyżej państw.
ONS po raz pierwszych w swoich badaniach nad migracją uwzględniło również osoby, które ubiegały się o azyl, jednak – jak zaznacza urząd -była to średnio jedna osoba na 12, które spoza UE przybywają na Wyspy. Niezależnie od metodologii brytyjskie Centrum ds. Migracji Narodowych prezentując dane za 2022 r. zaznaczyło, że migracja do kraju zwolniła w ostatnich miesiącach, co ma - zdaniem ONS - świadczyć o tymczasowym charakterze ubiegłorocznego wzrostu liczby migrantów.
Opozycja atakuje rząd
Opozycyjna Partia Pracy oskarża rząd o brak kontroli nad migracją, a premier Rishi Sunak przyznał, że liczby są zbyt wysokie i jego gabinet będzie pracował w najbliższym czasie nad ich zmniejszeniem. W jaki sposób? Szefowa brytyjskiego MSW Suella Braverman chce m.in. ograniczyć wydawanie wiz studenckich mimo że sama przyznaje, iż studenci zazwyczaj wyjeżdżają z kraju po zakończeniu studiów. Rzecznik resortu doprecyzował w oświadczeniu, że problem dotyczy raczej osób przybywających ze studentami. Według nieoficjalnych danych dziennika The Guardian powołującego się na źródło w Izbie Lordów rząd chce odmówić azylu ponad 3 tys. studentów, którzy ubiegają się o niego od stycznia.
Przepisy zaostrza też UE
Swoje przepisy migracyjne zaostrzy również Unia Europejska, choć nie wiadomo jeszcze jaki ostatecznie kształt przybierze Pakt o migracji i azylu, który ma wyznaczyć nową politykę migracyjną w Unii. Sam Pakt negocjowany jest od kilku lat i choć najbliżej jego przyjęcia było w czasie ubiegłorocznej prezydencji francuskiej w UE, to ostatecznie "27" nowe regulacje rozbija na drobniejsze pakiety.
Według źródła DGP w prezydencji szwedzkiej 8 czerwca ma nastąpić próba przyjęcia dwóch kluczowych dokumentów - rozporządzenia w sprawie systemu zarządzania azylem i migracjami oraz rozporządzenia w prawie procedury azylowej. Zgodnie z ostatnimi propozycjami o azyl będzie można ubiegać się jedynie w kraju pierwszego kontaktu, ale wciąż nierozstrzygnięta pozostaje kwestia tego, jak prowadzić politykę migracyjną wobec osób, które azyl uzyskają. Kraje południa skarżą się na brak solidarności ze strony reszty kontynentu w związku z tym, że to ich region jest z przyczyn geograficznych najbardziej obciążony, jeśli chodzi o obsługę wniosków wizowych oraz zarządzanie ruchem migracyjnym.
Przepełnione ośrodki
Problemem jednak są także przepełnione ośrodki migracyjne w głębi kontynentu, na co skarżą się zarówno Niemcy, jak i chociażby Belgowie. Wiele państw UE podnosi argument, że dotychczasowy mechanizm dobrowolnej relokacji uchodźców, zgodnie z którym po wyrażeniu zgody przez daną stolicę migranci są relokowani z jednego państwa do drugiego. Kraje pierwszego kontaktu, w tym Włochy, twierdzą jednak, że inne kraje nie wywiązują się ze swoich obietnic i przyjmują bardzo nieznaczne ilości osób. Z drugiej strony wydaje się, że UE na dobre pogrzebała pomysł przymusowej relokacji, którego fiasko mogliśmy obserwować po kryzysie migracyjnym w 2015 r.
Najbardziej konsensualnym pomysłem jest rozbudowanie mechanizmu solidarnościowego, zgodnie z którym każde państwo UE – w razie sytuacji kryzysowych – może wspomóc kraj borykający się z trudnościami w przyjmowaniu migrantów poprzez wpłacenie określonej kontrybucji finansowej lub przyjęcie deklarowanej grupy osób. Ten pomysł ma uzupełniać również zacieśnienie współpracy z „partnerami zewnętrznymi”, czyli przede wszystkim regionami pochodzenia migracji oraz państwami takimi jak Turcja, których położenie na szlaku migracyjnym czyni jednym z ważniejszych graczy w migracyjnej układance.
Wynegocjowane rozwiązania musi zaakceptować PE
Jeśli szefom resortów spraw wewnętrznych za dwa tygodnie udałoby się znaleźć porozumienie, istnieje szansa, że prace nad Paktem o migracji i azylu zostaną ukończone w czasie prezydencji hiszpańskiej, która rozpocznie się 1 lipca. Wynegocjowane rozporządzenia musi jednak jeszcze – podobnie jak wszystkie inne rozporządzenia wchodzące w skład Paktu – zaakceptować Parlament Europejski, ale negocjacje z europosłami mogą rozpocząć się dopiero po wyrażeniu zgody przez ministrów.