Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostrzegł w czwartek, że Rosja rozpatruje scenariusz "aktu terroru z emisją promieniowania" w okupowanej Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Są to dane wywiadu ukraińskiego; Kijów przekazał je krajom partnerskim.
"Wywołany przez Rosjan incydent z emisją promieniowania pozostaje mało prawdopodobny, ale nie jest niemożliwy” - ocenił w najnowszym raporcie Instytut Badań nad Wojną (ISW).
"Incydent radiacyjny może spowodować…"
Oprócz ostrzeżeń Zełenskiego think tank przytacza także wypowiedź szefa ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryła Budanowa, który 20 czerwca oświadczył, że rosyjska armia okupująca elektrownię zaminowała dodatkowe tereny, w tym zbiornik chłodzący. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) dzień później oświadczyła, że nie zaobserwowała min w samym zbiorniku chłodzącym, potwierdziła jednak, że Rosjanie umieścili ładunki wybuchowe na terenie elektrowni i wokół niej.
Siły rosyjskie nie byłyby w stanie kontrolować skutków zamierzonego incydentu radiacyjnego, który mógłby wpłynąć w większym stopniu na ich siły w rejonie Zbiornika Kachowskiego niż na wojska ukraińskie. Celowy incydent radiacyjny może także spowodować, że wiele ukraińskich regionów na okupowanym południu nie będzie nadawać się do życia i zarządzania, co jeszcze bardziej osłabi rosyjskie możliwości okupacji i kontroli tych terenów.
Celowa rosyjska dezinformacja?
Wojska rosyjskie mogą wysyłać sygnały o planach sabotażu, by zniechęcić armię ukraińską do działań kontrofensywnych w tym regionie. Kreml regularnie używał gróźb eskalacji jądrowej i ostrzegał o zagrożeniach (głównie generowanych przez Rosję) dla bezpieczeństwa elektrowni, by ograniczyć działania militarne Ukrainy i zapobiec dostawom broni dla Ukrainy.
"Jednak zniszczenie zapory na Dnieprze w Nowej Kachowce zaszkodziło także rosyjskim wojskom w regionie i nie można całkowicie wykluczyć sabotażu na terenie elektrowni atomowej. Na taką ewentualność powinna być przygotowana Ukraina i jej partnerzy" - zaznacza ISW.