Recesja wprawdzie nie dotarła do śródziemnomorskiego księstewka, a 32 tys. jego mieszkańców jeszcze nie musi wyprzedawać jachtów, limuzyn i nieruchomości, ale podczas antykryzysowych spotkań najważniejszych światowych polityków nazwa Monako padała często – i w niezbyt dobrym kontekście. Monako znalazło się bowiem na sporządzonej przez OECD liście rajów podatkowych, a ich istnienie przyczyniło się do załamania światowego systemu finansowego.

Reklama

Ostatecznie Monako – po zadeklarowaniu, iż przeprowadzi niezbędne reformy – w czasie kwietniowego szczytu G20 w Londynie zostało zdjęte z czarnej listy OECD, ale w księstwie sprawa budziła ogromne emocje. Wielu mieszkańców uważa, iż kraj został zmuszony do zbyt dużych ustępstw, m.in. dlatego że książę Albert, zamiast bronić w Londynie interesów kraju, w ramach kampanii przeciw zmianom klimatycznym zdobywał akurat biegun południowy.

Na pośrednią krytykę monarchy pozwolił sobie nawet 24-osobowy parlament, którego rola zazwyczaj ogranicza się do aprobowania decyzji księcia. „Żałujemy, że stanowisko Monako nie było bronione z większym zaangażowaniem” – napisali w specjalnym oświadczeniu członkowie Rady Narodowej. Mają oni za złe rządowi, iż ten nawet nie skonsultował się z parlamentem przy podejmowaniu kluczowych dla przyszłości państwa decyzji. Wprowadzane na żądanie OECD zmiany mogą spowodować, że wielu bogatych cudzoziemców, którzy przeprowadzili się do Monako z powodu braku podatku dochodowego i liberalnego systemu bankowego, wyjedzie.

To zresztą niejedyny zarzut, jaki mieszkańcy Monako mają do rządzącego od 2005 r. władcy. – Albert traktuje Monako jako swoją wakacyjną rezydencję. Pobędzie tu przez parę tygodni, po czym znowu wyjedzie w długą podróż wiele tysięcy kilometrów stąd – mówi dziennikowi „Daily Telegraph” Julien Bonni, który pracuje jako szofer. – Chcemy mieć księcia, na którym możemy polegać w trudnych czasach – dodaje sprzedawczyni z butiku przy Avenue Princess Grace.

Reklama

Na dodatek mieszkańców niepokoi nieuregulowana sytuacja osobista władcy. Choć spotykał się on z całą rzeszą pięknych kobiet – z aktorką Brooke Shields i supermodelką Claudią Schiffer na czele – 51-letni Albert cały czas pozostaje kawalerem. I wcale mu się nie śpieszy, by się ożenić ze swoją obecną przyjaciółką, południowoafrykańską pływaczką Charlene Wittstock. Wiele osób zaczyna się więc obawiać, czy zdoła on jeszcze spłodzić prawowitego następcę tronu, co przecież jest jego obowiązkiem.