Wysuwanie absurdalnych roszczeń do terytorium Indii nie czyni go terytorium Chin – powiedział minister spraw zagranicznych Indii Subrahmanyam Jaishankar podczas wywiadu dla NDTV w reakcji na opublikowaną przez chińskie ministerstwo zasobów naturalnych "standardową mapę Chin na 2023 r.".
Sporne terytoria. "Linia dziewięciu kresek"
Sporne terytoria, w tym administrowany przez Indie stan Arunaćal Pradeś, region Aksai Chin oraz Tajwan i znaczna część Morza Południowochińskiego, wydzielona tzw. linią dziewięciu kresek, oznaczone są na mapie jako terytoria chińskie.
Publikacja kontrowersyjnej mapy ma miejsce zalewie cztery dni po spotkaniu premiera Indii Narendry Modiego i przywódcy ChRL na marginesie szczytu BRICS w RPA, podczas którego politycy zgodzili się zintensyfikować wysiłki na rzecz złagodzenia napięć na spornej granicy między tymi krajami i wycofać tysiące swoich żołnierzy rozmieszczonych na spornych terenach.
"Roszczenia Chin są absurdalne"
Manish Tewari z opozycyjnego Indyjskiego Kongresu Narodowego wyraził we wtorek zdecydowany sprzeciw wobec działań Pekinu i zapewnił, że te tereny są "niezbywalną częścią Indii". Roszczenia Chin do Arunaćal Pradeś są absurdalne, nielogiczne i historycznie niepoprawne – napisał na Twitterze Manish Tewari.
Polityk wezwał również rząd Modiego do odzyskania 2000 km kw. terytorium "nielegalnie okupowanego przez Chiny" wzdłuż linii rozgraniczającej oba państwa, która obowiązuje w praktyce od wojny indyjsko-chińskiej z 1962 r. Niespełna dwa tygodnie temu indyjski portal "Mint" cytował przewodniczącego Indyjskiego Kongresu Narodowego Rahula Gandhiego, który oświadczył, że twierdzenie, iż ani centymetr indyjskiej ziemi nie został zajęty przez wojska Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, "nie jest prawdą".
Rację przyznał mu polityk nacjonalistycznej partii Shiv Sena Sanjay Raut: "Chiny zajęły ziemię Indii i są na to dowody. Jeśli minister obrony i premier tego nie akceptują, myślę, że jest to niesprawiedliwość wobec Matki Indii".