Co najmniej 20 tysięcy ukraińskich dzieci zostało uprowadzonych przez władze Rosji od czasu inwazji na ukraiński Krym w 2014 roku. „Klasy szkolne, drużyny, całe domy dziecka wywabiano z Ukrainy pod oszukańczymi pretekstami, umieszczano w obozach reedukacyjnych i deportowano do Rosji, gdzie dzieci miały rozpocząć +nowe życie+” – powiedział w wywiadzie dla „Bilda” były mistrz świata w boksie Wołodymyr Kliczko.
Dzieci stają się najłatwiejszym celem wojny w Ukrainie
Kliczko wspólnie z Tetianą Kil założył inicjatywę #WeAreAllUkrainians, która zwraca uwagę na problem uprowadzonych do Rosji dzieci. Dzięki pomocy organizacji Save Ukraine udało się do tej pory oddać rodzicom w Ukrainie 163 dzieci. Aby historie uprowadzonych dzieci i ich zdesperowanych rodziców nie zostały zapomniane, Kliczko i Kil przygotowali książkę „Skradzione życie”, która ukaże się 20 września.
„Dzieci są bezbronne, stają się najłatwiejszym celem w tej wojnie” – stwierdził Kliczko. „Od inwazji na Krym w 2014 roku rosyjska propaganda wmawia dzieciom na terytoriach okupowanych, że Ukraina nie istnieje. Że wszystko jest Rosją, a my jesteśmy faszystami (…). Nasze dzieci poddawane są praniu mózgów po to, by wręczyć im broń, żeby mogły wyruszyć na wojnę przeciwko własnym rodzinom. Jesteśmy świadkami ciągłego ludobójstwa, gdzie na końcu to Ukraińcy mają strzelać do Ukraińców” – powiedział Kliczko.
„Celem Rosji jest zniszczenie i wymazanie pochodzenia, tożsamości (ukraińskich) dzieci” – podkreślił brat mera Kijowa Witalija Kliczki. Działania te sprawiają, że niektóre z dzieci „w ciągu kilku tygodni postarzają się o lata” - dodał.
„Oczy są zwierciadłem duszy, a ich oczy oglądały rzeczy, których dzieci nie powinny oglądać: jak gwałcono i mordowano bliskich, matki, rodzeństwo. Te dzieci nie mają jeszcze w pełni rozwiniętej psychiki. Można wyczuć ich niepewność, wycofanie, nieśmiałość. Często milczą, są głęboko straumatyzowane” – dodał Kliczko.
Jak zauważył, wiele z historii jest podobnych: na terenach okupowanych dzieci, całe szkoły czy domy dziecka, kierowane są na „wakacje”. „Dzieci są następnie wysyłane do różnych obozów, gdzie są poddawane presji psychologicznej. To niesamowite, że wiele dzieci nie daje się tak łatwo złamać, że próbują się organizować, bronić, kontaktować z rodzicami” – stwierdził.
Rosyjskie dane są zawyżone. "To część propagandy"
Strona rosyjska twierdzi, że „uratowała” z Ukrainy 700 tys. dzieci. Jednak, jak podkreślił Kliczko, takich udokumentowanych przypadków, zgłoszonych przez rodziców czy rodziny dzieci, jest 20 tys. Rosyjskie dane są zawyżone i „stanowią część propagandy” – podkreślił.
Jak przyznał, dokładna liczba uprowadzonych dzieci jest trudna do ustalenia z uwagi na trwającą wojnę. „Wokół nas nie ma już wielu ludzi. Nie żyją, całe wioski zostały zniszczone” – wyjaśnia. Ponadto, niezależnie od liczb i danych, celem książki jest „demaskowanie kłamstw”. „Mówi się, że kłamstwa mają krótkie nogi. Ale w tej wojnie zaszły one już niewiarygodnie daleko” – stwierdził Kliczko.
Mimo działań „nieludzkiego, wyrafinowanego rosyjskiego systemu” niektórym udało się odzyskać dzieci. „To dzieło głównie matek i babć. Ojcowie nie mogą pojawić się na rosyjskiej ziemi, są natychmiast aresztowani. Kobiety przeżywają ogromne trudności, docierają okrężną drogą do Rosji lub na Krym. Pomaga w tym Save Ukraine, organizując niezbędne dokumenty na taki wyjazd, w tym paszporty” – wyjaśnił.
Dzięki Save Ukraine udało się uwolnić dotychczas 163 dzieci z uprowadzonych co najmniej 20 tys. Jak przypomniał „Bild”, nakaz aresztowania wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wobec Władimira Putina opiera się m.in. na zbrodni wojennej polegającej na uprowadzeniu dzieci z Ukrainy do Rosji.