Według izraelskich mediów, władze planują przyspieszyć wprowadzenie laserowego systemu obronnego Żelazny Promień - pisze "Daily Telegraph". System ten miał wejść w życie w 2025, jednak resort obrony chce, by zaczął on działać jeszcze w tym roku.
Jak działa Żelazny Promień?
Nowy system nie używa już antyrakiet do strącania pocisków wroga, ale promieni lasera. Koszt użycia jest niewielki - tłumaczy Uzi Rubin, ekspert z resortu obrony. Zamiast antyrakiet Żelaznej Kopuły, które kosztują po 60 tysięcy dolarów za sztukę, używamy promienia lasera, który kosztuje zaledwie kilka dolarów - dodaje.
System ma wiele wad
Jak jednak ostrzega Rubin, nie ma darmowego lunchu" bo system ma także wiele wad. Po pierwsze, nie działa w deszczu - im więcej bowiem wilgoci w atmosferze, tym bardziej cząsteczki wody przechwytują energię lasera. Nawet podczas idealnych warunków pogodowych, zanim promień trafi w cel, traci od 30 do 40 proc. mocy. Do tego potrzebuje mieć cel w zasięgu swoich czujników optycznych oraz ma dużo mniejszą częstotliwość ognia, w porównaniu do Żelaznej Kopuły, a także potrzeba przynajmniej pięciu sekund od momentu trafienia, by promień lasera zniszczył pocisk.
Jeśli wróg uderza dużą salwą pocisków, musimy użyć antyrakiet - tłumaczy Rubin. Żelazny Promień jest lepszy do niszczenia małej liczby rakiet krótkiego zasięgu - dodaje.
Dlatego też nowy system nie zastąpi obecnego, a jedynie stanie się jego rozszerzeniem. To nie jest osobny system. Musi zostać połączony z resztą naszej obrony powietrznej. Wtedy sprawdzi się najlepiej - podsumowuje dr. Yehoshua Kalisky z Instytutu Narodowego Bezpieczeństwa.