Ubiegły rok minął pod znakiem nieudanej ukraińskiej ofensywy i stosunkowo niskiej aktywności na froncie po stronie ukraińskiej. Pomimo oczekiwań, które najwyraźniej były zawyżone – Ukraińcom nie udało się osiągnąć przełomu na froncie. Obecnie bilans jest taki, że ofensywa się nie udała, a inicjatywa jest po stronie rosyjskiej – ocenia redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Mariusz Cielma.

Reklama

Poszukiwania nowego podejścia

Z jednej strony wizerunkowo +ktoś musi za to zapłacić+ i naturalnym kandydatem jest gen. Załużny, dowódca naczelny, bo to on jest odpowiedzialny za strategiczne decyzje na froncie. Oczywiście formalnie jest jeszcze nad nim cywilny zwierzchnik, głównodowodzący, czyli prezydent, ale w sensie wojskowym odpowiedzialność spoczywa właśnie na dowódcy naczelnym – analizuje Cielma,

Reklama

Z drugiej strony po dwóch latach wojny, w czasie których Załużny pozostawał dowódcą naczelnym i po stronie ukraińskiej nie obserwowaliśmy wielu rotacji na stanowiskach dowódczych, ta zmiana może być próbą poszukiwania nowego, świeżego podejścia do działań wojennych Ukrainy – dodaje Cielma. Zaznacza przy tym, że po stronie agresora, zwłaszcza na szczeblu dowódców polowych, zmian było znacznie więcej.

"Gen. Syrski to doświadczony dowódca"

Sama w sobie zmiana na tym stanowisku nie musi być zła. W tym przypadku dobry dowódca jest zastępowany przez dobrego dowódcę. Gen. Syrski to nie jest człowiek znikąd, a dowódca wojsk lądowych i ważnego – wschodniego odcinku frontu. Nie można powiedzieć, że w wyniku politycznych intryg z kapelusza wyciągnięto jakiegoś człowieka z zaplecza, którego jedyną zaletą jest lojalność wobec prezydenta. Syrski to jeden z najbardziej doświadczonych dowódców tej wojny i być może kierownictwo państwa liczy, że ta zmiana pozwoli na znalezienie nowego pomysłu, świeżej i skutecznej strategii – ocenia Cielma.

Podkreśla przy tym, że "Syrski będzie miał te same ograniczenia obiektywne co Załużny". Z pustego i Salomon nie naleje. Tak samo będzie się zmagał z ograniczeniem dostaw z Zachodu czy z buksującą ustawą w sprawie mobilizacji, która obiektywnie wpływa na sytuację w całej armii – mówi ekspert.

Reklama

Dużo było powiedziane na temat politycznego kontekstu usunięcia Załużnego i w zasadzie tej decyzji spodziewaliśmy się od pewnego czasu. Jeśli jednak odciąć się od polityki i skupić na sprawach wojskowych, to musimy pamiętać, że na wojnie działa zasada, iż decyzje ostatecznie podejmuje i odpowiada za nie jedna osoba. W wojsku taką osobą jest dowódca naczelny. To on analizuje całościową sytuację, waży za i przeciw, planuje strategię, podejmuje kierunkowe decyzje. Dlatego możemy teraz zobaczyć zmianę koncepcji czy stylu prowadzenia wojny – prognozuje Mariusz Cielma.

Nie znaczy to bynajmniej, że teraz należy oczekiwać jakiegoś cudu na froncie. Jednak zmiana ta może też służyć rozładowaniu pewnego napięcia. Była presja oczekiwań ze strony polityków, ze strony partnerów zachodnich, ze strony społeczeństwa i może właśnie na to ma odpowiedzieć to +nowe otwarcie+, przebudowa wizerunku – dodaje.

Zwraca również uwagę, że Zełenski, anonsując zmiany na czele armii, wymienił też nazwiska kilku dowódców niższych rangą, w tym pułkowników.

To też ma sygnalizować pewną gotowość do dynamicznej obserwacji, wyciągania wniosków, być może nowych awansów i sięgnięcia po głębsze zasoby, nie tylko według gwiazdek na naramiennikach, ale według konkretnych zasług na froncie – sugeruje.