Konflikt Armenii z Azerbejdżanem
We wtorek ormiański premier Nikol Paszynian przyznał, że zagrożenie wojną jest realne. Armenia może stanąć w obliczu wojny z Azerbejdżanem, jeśli nie pójdzie na kompromis z Baku i nie zwróci czterech wiosek, które zajmuje od początku lat 90. – ogłosił.
Chodzi o cztery niezamieszkałe od 30 lat wioski: Baghanis Ayrum, Ashagh Askipara, Kheirimli i Ghezelhajili. Należą one do Azerbejdżanu, lecz są okupowane przez Armenię.
Ormiański premier dodał, że w przypadku niezwrócenia wiosek, Armenii grozi atak ze strony Azerbejdżanu "pod koniec tygodnia".
Stanowcza reakcja Rosji
Na oświadczenie Nikola Paszyniana zareagowała rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zacharowa.
"Premier Armenii Nikol Paszynian powiedział na spotkaniu z mieszkańcami regionu Tawusz, że jeśli Erywań nie pójdzie na kompromis z Baku w kwestii przygranicznych wiosek, wojna może wybuchnąć pod koniec tygodnia" – napisała na portalu Telegram.
Propagandystka z Kremla próbowała zrzucić odpowiedzialność za powstałą sytuację na Zachód.
"Doprowadzili do tego nowi kuratorzy z Unii Europejskiej, NATO i Waszyngtonu. Uwaga: to oświadczenie nie ma nic wspólnego z Rosją. Jest to wyłączna kompetencja obecnych władz w Erywaniu i wynik ich konsultacji z ludźmi Zachodu" – dodała.
Putin otworzy nowe fronty walki?
Władimir Putin wygrał wybory prezydenckie w Rosji. Rosyjski dyktator będzie rządzić krajem przez kolejnych sześć lat. "Wynik głosowania może go pchnąć do otwarcia nowych frontów walki z Zachodem" - zauważa "Le Figaro".
Francuzi zwrócili uwagę na konflikt o Górski Karabach. W nim Moskwa pełniła rolę obrońcy Erywania.
W Armenii stacjonować ma wciąż 3000 rosyjskich żołnierzy, którzy pełnią tam "misję pokojową".
"Rosja zajęta wojną z Ukrainą nie była w stanie zareagować na błyskawiczną i skuteczną kampanię Azerbejdżanu w 2020 r., ani militarnie, ani dyplomatycznie. Jesienią ubiegłego roku, po uznaniu, że Kreml zdradził wiernego sojusznika, premier Armenii Nikol Paszynian zainicjował proces zbliżenia z Europą" – tłumaczy francuska gazeta.