Rolnicy w całej Europie wyszli na ulice, przekonani, że za ich nieszczęścia odpowiedzialne są tanie ukraińskie produkty przedostające się przez granicę.

Masowe protesty zmusiły rządy UE od Warszawy po Paryż do ogromnych ustępstw na rzecz rolników i spowodowały, że stosunki polityczne Kijowa z zachodnimi sojusznikami stały się najsłabsze od czasu inwazji Rosji.

"Nowo wybrany prezydent Rosji Władimir Putin z pewnością zaciera ręce z radości. W końcu to on jest prawdziwym mózgiem kryzysu" - pisze Politico.pl.

Reklama

Protesty rolników. "Odpowiada za to Rosja"

Jednak - jak zwraca uwagę portal - główny powód, dla którego rolnicy w UE nie mogą w tym roku sprzedawać własnych towarów, nie ma nic wspólnego z Ukrainą i jej ogromnym sektorem rolnym.

Odpowiada za to Rosja, której własna rekordowa produkcja rolna – i najlepszy na świecie eksport – obniżyły ceny upraw do takiego poziomu, że straty odczuwają straty rolnicy na całym świecie.

Reklama

Kto kupuje zboże od Rosji?

Bez wątpienia jest tak, że Rosja wykorzystuje swój eksport żywności, zwłaszcza pszenicy, jako formę broni wojennej – stwierdziła Caitlin Welsh, dyrektor Globalnego Programu Bezpieczeństwa Żywności i Wody w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych oraz współautorka niedawnego artykułu na temat rosnącej dominacji Rosji na światowych rynkach rolnych kosztem Ukrainy.

Przy całej uwadze skupionej na ukraińskim imporcie kilka krajów UE w dalszym ciągu korzysta z tanich rosyjskich produktów. Regularnymi odbiorcami rosyjskiego zboża są Hiszpania, Włochy i Francja.

Protesty rolników zagroziły kruchemu rządowi w Polsce

Dzięki wyjątkowo sprzyjającej pogodzie Rosja w ciągu ostatnich dwóch lat uprawiała ogromne ilości pszenicy i sprzedawała ją tanio na rynku światowym.

To odwróciło gwałtowny wzrost cen zbóż i sprowadziło je do przedwojennego poziomu, który jest nieopłacalny dla rolników w krajach takich jak Polska. W odpowiedzi zablokowali na początku tego roku granicę z Ukrainą, obwiniając wschodniego sąsiada za to, że własne zbiory stały się nieopłacalne.

Protesty zagroziły kruchemu rządowi koalicji w Polsce, zmuszając premiera Donalda Tuska do rozpoczęcia ofensywy, aby przekonać inne stolice UE o konieczności ograniczenia importu ukraińskiego zboża. Ostatnio Tusk zdobył poparcie francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, który jest również pod ostrzałem rolników w swoim kraju.