Władze USA, jak informuje CNN, sprawdzają doniesienia informatora z Boeinga, że flagowe modele samolotów tej firmy są niebezpieczne. Zdaniem Sama Salehpoura, inżyniera lotniczej firmy z USA, Boeing szedł na skróty, projektując te maszyny, co wkrótce może doprowadzić do masowych katastrof 787 i 777.
Sprawą zajmie się też Senat
Salehpour zgłosił swoje rewelacje do Federalnej Agencji Nadzoru Lotnictwa (FAA) już w styczniu. Teraz jednak ujrzały światło dzienne. Jego zdaniem, "oba modele samolotów mają poważne problemy z jakością, które mogą doprowadzić do znaczącego skrócenia życia samolotu"
Nie robię tego dlatego, by doprowadzić do upadku Boeinga, ale chcę, by firma osiągnęła sukces. A do tego chcę uratować ludzi przed katastrofami. Prawda jest taka, że ta firma nie może działać tak, jak do tej pory, tylko musi sobie radzić lepiej - mówił na konferencji prasowej Salehpour.
Sprawa jest tak poważna, że zajęła się nią nie tylko FAA, ale także własne dochodzenie przeprowadzi senacka podkomisja.
Na czym polega problem Dreamlinera?
O co chodzi? Według Boeinga, Dreamlinery 787, które weszły do użytku w 2011 mogą latać przez 50 lat. Jednak według inżyniera, podczas montażu samolotów, nie wypełniono poprawnie wszystkich szczelin, które powstają przy łączeniu kadłubów. To zaś sprawia, że samoloty zużywają się o wiele szybciej i mogą się rozpaść podczas lotu.
Problemy dotyczą też 777
Gdy Salehpour zgłosił swoje zastrzeżenia, firma nie tylko je zlekceważyła, ale przeniosła go też z projektu 787 na linie produkcyjne Boeinga 777. I to był błąd koncernu. Inżynier wykrył bowiem kolejne problemy. Twierdzi bowiem, że ekipy montażowe nie przykładały się do pracy i kadłuby 777 są źle poskładane. Do tego naciskano na inżynierów, by ci zatwierdzili prace nad samolotami, bez oglądania maszyn. Wszystko po to, by przyspieszyć montaż. Jego zdaniem, problemy dotyczą więcej niż 700 egzemplarzy 777 i ponad tysiąca 787.
Reakcja Boeinga
Co na to wszystko Boeing? Firma zignorowała oskarżenia ws. prac nad 777 zabrała jednak głos w sprawie Dreamlinerów. "Twierdzenia, dotyczące integralności kadłubów 787 są niewłaściwe i nie reprezentują ogromu prac, wdrożonych przez Boeinga by zabezpieczyć jakość i bezpieczeństwo samolotu" - napisał w oświadczeniu koncern.
Na skandal zareagowała amerykańska giełda. Kurs akcji Boeinga spadł o 2 punkty procentowe.
Kolejna afera dotycząca Boeinga
To kolejna afera dotycząca bezpieczeństwa Boeingów. Wszystko zaczęło się od dwóch katastrof 737 MAX, w których zginęło ponad 340 osób i które doprowadziły do uziemienia floty tych samolotów do czasu wdrożenia odpowiedniej poprawki do oprogramowania. Potem z kolejnego MAXA wypadł - podczas lotu - panel kadłuba, a z innego 737 odpadła osłona silnika. Boeing jest więc w ogniu krytyki, a wiele linii lotniczych rezygnuje z zakupów amerykańskich maszyn i przesiadają się na bezpieczne, europejskie Airbusy.