Jak odnotowuje "WSJ", Teheran oznajmił, że przygotowuje do uderzeń swoje siły powietrzne, zaś irańska marynarka będzie eskortować irańskie statki handlowe na Morzu Czerwonym. Dodatkowo dziennik donosi, powołując się na syryjskich i irańskich oficjeli, że reżim zaczął ewakuację personelu z miejsc w Syrii, gdzie stacjonują irańscy Strażnicy Rewolucji. Wysocy rangą oficerowie Strażników oraz przedstawiciele wspieranego przez Iran libańskiego Hezbollahu już wycofali się z Syrii, zaś oficerowie średniego szczebla zmieniają miejsce pobytu wewnątrz kraju.
Izrael nie podjął jeszcze decyzji o sposobie odpowiedzi
USA oraz inne państwa zachodnie i arabskie naciskają na Tel Awiw, by nie doprowadził do eskalacji konfliktu. Według cytowanych przez "WSJ" izraelskich urzędników Izrael jeszcze nie podjął decyzji o sposobie odpowiedzi. W środę po rozmowach z szefami MSZ Niemiec i Wielkiej Brytanii premier Benjamin Netanjahu oznajmił, że Izrael "podejmie własne decyzje i zrobi wszystko co konieczne, by się bronić".
W poniedziałek w odpowiedzi na naciski przedstawiciele rządu mieli zapewnić państwa arabskie, które wsparły Izrael w obronie przed irańskim ostrzałem, że odwet nie narazi ich na niebezpieczeństwo i będzie "prawdopodobnie ograniczony w skali". Izrael ma też prawdopodobnie uprzedzić te państwa przed podjęciem działań i ograniczyć cele do irańskich instalacji w Syrii.
Gwałtowna reakcja Teheranu po uderzeniu w obiekt dyplomatyczny
Sobotni atak na Izrael z użyciem łącznie ponad 300 rakiet i dronów był odwetem Iranu za uderzenie na placówkę dyplomatyczną w Damaszku, w wyniku którego zginęło siedmiu oficerów Strażników Rewolucji.
Choć izraelskie siły wielokrotnie wcześniej uderzały w obiekty związane z Iranem w Syrii, ten atak wywołał gwałtowną reakcję Teheranu ze względu na uderzenie w obiekt dyplomatyczny. Izrael twierdzi, że nie był on placówką dyplomatyczną, zaś USA wciąż próbują ustalić jego charakter.