Przyczyną regularnego "upuszczania" bomb lotniczych na własne terytorium jest, zdaniem ekspertów cytowanych przez gazetę, "chałupnicza" konstrukcja modułu naprowadzania, a także, choć w mniejszym stopniu, błędy ludzkie.
"Upuszczenie" przynajmniej 88 bomb
W ciągu ponad 100 dni rosyjskie samoloty zrzuciły na terytorium, które Rosja uważa za "swoje", przynajmniej 88 bomb, które nie doleciały do zaplanowanych celów – wyliczył niezależny kanał ASTRA na Telegramie. Z tego co najmniej 39 spadło na terytorium obwodu biełgorodzkiego, a dwie – na sam Biełgorod - zauważył z kolei portal Insider.
Lotnicza bomba burząco-odłamkowa z modułem UMPK (naprowadzania i szybowania) to dość proste, a wręcz chałupnicze urządzenie, które składa się ze zwykłej bomby lotniczej i samego modułu, który jest do niej przyczepiany za pomocą zacisków bezpośrednio przed startem – wyjaśnia analityk ds. wojskowych Jan Matwiejew. Żeby bomba mogła pokonać określoną odległość, na module zamontowane są specjalne skrzydełka, które rozkładają się po zrzuceniu bomby. Ma on również system naprowadzenia, który określa parametry szybowania.
Jeśli skrzydła się nie rozłożą lub system naprowadzania zadziała nieprawidłowo, bomba po prostu spada w dół i nie ma sposobu, by temu zapobiec– dodaje analityk.
3000 wystrzeliwanych bomb w miesiąc
Ponieważ liczba zrzucanych bomb jest bardzo duża, wysoki jest również odsetek tych z defektem. W większości takich przypadkowych "upuszczeń" uruchamia się "bezpiecznik", który sprawia, że bomba nie wybucha, ale dzieje się tak nie zawsze. Według przytoczonych przez rosyjską gazetę ukraińskich danych w ciągu miesiąca Rosjanie wystrzeliwują ok. trzech tysięcy bomb szybujących (korygowanych).
Dodatkowym elementem, który może wpływać na działanie modułu GPS, są środki walki radioelektronicznej, czyli zagłuszanie. Eksperci określają sposób montażu modułów na bomby tuż przed startem jako "kołchoźniczy".
Regularne pomyłki rosyjskiego lotnictwa
Rosyjskie media regularnie informują o "zgubionych" bombach. 21 maja ASTRA podliczyła, że od początku marca rosyjskie samoloty omyłkowo zrzuciły nad terytorium Rosji i okupowaną częścią Ukrainy 53 bomby lotnicze.
Kilka dni wcześniej ASTRA informowała, że 16 maja w regionie biełgorodzkim zrzucono aż osiem bomb. Udało się uniknąć ofiar wśród cywilów, ponieważ ładunki wybuchowe nie eksplodowały bądź nie spadły bezpośrednio na budynki mieszkalne lub obiekty użyteczności publicznej.
Kolejne przypadkowe zrzuty bomb z rosyjskich samolotów nad własnym terytorium pokazują, że rosyjskie siły powietrzne wciąż mają problem ze skutecznym uderzaniem w zamierzone cele - zauważyło 11 maja brytyjskie ministerstwo obrony.
Resort w Londynie podkreślił wówczas, że takie incydenty stały się częste w ostatnich miesiącach. Przypomniano, że 18 lutego bomba FAB-250 została zgubiona nad miejscowością Sołoti w obwodzie biełgorodzkim, co skutkowało ewakuacją 150 osób, natomiast tylko w marcu i kwietniu w regionie przypadkowo zrzucono 20 bomb.
Przyczyna tragicznego zawalenia się budynku
Jeśli system zabezpieczenia nie zadziała i dochodzi do wybuchu bomby, to straty są ogromne. Analityk Kiriłł Michajłow, przywołując ustalenia analityków OSINT, powiedział "Nowej Gaziecie. Europa", że "jest podejrzenie, że to właśnie z tym było związane zawalenie się budynku w Biełgorodzie (12 maja)".
Eksperci, w tym analitycy OSINT z Conflict Intelligence Team, ustalili, że wbrew twierdzeniom władz o ukraińskim ataku, budynek został uderzony z kierunku północno-wschodniego. I jedną z najbardziej prawdopodobnych wersji jest to, że było to tzw. awaria bomby z modułem UMPK – powiedział Michajłow.
W wyniku uderzenia pocisku zawalił się wówczas jeden z pionów budynku mieszkalnego. Zginęło 17 osób.
22 maja bombę znaleziono w pobliżu domu mieszkalnego we wsi Jasnyje Zori. Dzień później bomba spadła we wsi Polana. Tego samego dnia bombę znaleziono także w miejscowości Pristień.
Bomby "gubiły się" także w obwodzie woroneskim. Takie przypadki zarejestrowano m.in. w styczniu. Do podobnych sytuacji dochodziło także na okupowanych przez Rosję terytoriach obwodu ługańskiego. Najwięcej bomb spada jednak w obwodzie biełgorodzkim, bo stamtąd operuje najwięcej samolotów.