Ciekawą rzecz, która zmieniła się od pierwszej Zimnej Wojny, do nowej Zimnej Wojny, jest to, że kiedyś to Stany Zjednoczone toczyły swoje wojny przez swoich pośredników na trzeci świecie, dziś to Izrael toczy swoją proxy war przez Stany Zjednoczone – mówił w programie Jest Temat Dziennik.pl ekspert ds. polityki amerykańskiej, współtwórca kanału „Dwie Lewe Ręce” Jakub Dymek.
Netanjahu górą?
Według Dymka ostatnie ruchy Binjamina Netanjahu pokazują, że to Izrael jest stroną dominującą w relacji z USA.
To jak głęboko jest w stanie uwikłać Waszyngton w swoje własne polityczne pomysły i w swoją własną żądzę eskalacji tego konfliktu, nie tylko już na Strefę Gazy, ale jak sam w niedawnym przemówieniu – na siedem frontów – powiedział.
"Są dziwnie cicho"
Tym sposobem Stany Zjednoczone, których każdy prezydent od George’a W. Busha obiecywał ograniczenie zaangażowania na Bliskich Wschodnie, wysyłają dzisiaj do Izraela własnych żołnierzy, baterię przeciwrakietowe, lotniskowce, samoloty i nieograniczone wsparcie militarne, skądinąd ograniczając takie wsparcie dla Ukrainy, co sympatyków Kijowa powinno w naszym regionie Europy martwić, a jednak są dziwnie cicho w tym temacie – mówił Dymek.
Zapytany o to, czy wymiana ciosów między Teheranem, a Tel-Avivem będzie kontynuowana, Dymek odpowiedział: Nie wiemy czy jest to ostatni akt eskalacji, bo one mają to do siebie, że są nieprzewidywalne. Trudno wyjść z takiej spirali, bo każdy przywódca walczy nie tylko o utrzymanie swojego reżimu, ale również o swoją legitymację. Liderzy organizacji tworzących antyizraelską oś oporu widzieli co stało się z Hassan Nasrallahem. Mają czytelną lekcję by nie pozwalać sobie na zbyt mało, bo Izrael nie zamierza się hamować w swoich działaniach.
Dymek wyjaśnił też dlaczego Netanjahu czuje, że może sobie pozwolić na wiele.
To zachęca Izrael do eskalacji
Od początku tego konfliktu administracja prezydenta Joe Bidena twierdzi, że nalega na rozwiązanie pokojowe – dwa państwa, zawieszenie broni i jakąś formułę politycznego rozstrzygnięcia. jednocześnie nie używając jedynego narzędzia, jakie mogłoby do tego prowadzić, jakim mogłoby być ograniczenie dostaw broni do Izraela. Amerykańscy kandydaci w wyborach prezydenckich mówią o bezwarunkowym poparciu dla Izraela, podobnie jak Joe Biden - mówił.
Według eksperta takie podejście zachęca Izrael do eskalacji działań wobec wrogów.
"Nic mu nie grozi"
Zastanówmy się, gdzie i kiedy ktoś coś uzyskał w negocjacjach deklarując bezwarunkowe poparcie dla działań drugiej strony. Odpowiedź brzmi – nigdy. Tak też jest w przypadku Joe Bidena, który w powodów osobistych i biograficznych nie jest w stanie postawić premierowi Izraela żadnych granic i jak widać – jest przez niego konsekwentnie ośmieszany. Netanjahu, dla odmiany, politykiem jest wytrawnym, cynicznym i zdecydowanym, wie, że do 20 stycznie USA de facto nie mają prezydenta, a Biden ma zdolności poznawcze omszałego głazu, Kamala Harris jest jednoznacznie proizraelska, a Donald Trump być może w swoim wsparciu dla Izraela poszedłby jeszcze dalej. Netanjahu widzi zatem, że nic mu nie grozi – powiedział Jakub Dymek.