Koalicja do walki z kalifatem. 8 sposobów na pokonanie Państwa Islamskiego
1 Na terenach kontrolowanych przez islamistów wydobywa się dziennie od 25 tys. do 40 tys. baryłek ropy o wartości 1,2 mln dol. Zdaniem ekspertów znakomita większość trafia do Turcji, gdzie jest upłynniana na czarnym rynku. Pomimo ponagleń z Waszyngtonu reakcja Ankary jest powolna, być może dlatego, że w handel są uwikłani przedstawiciele władz lokalnych. Ropę od ekstremistów w zamian za broń kupują także syryjscy żołnierze. Zamknięcie tych kanałów finansowania byłoby poważnym ciosem dla samozwańczego kalifatu.
AP / Vahid Salemi
2 Ani Arabia Saudyjska, ani Katar nie udzielają bezpośredniej pomocy finansowej Państwu Islamskiemu, ale właśnie z tych krajów przekazywanych jest najwięcej prywatnych datków. Oba kraje są krytykowane za to, że ich niezbyt przejrzysty system finansowy umożliwia takie transfery. Obywatele tych państw przesyłają pieniądze islamistom poprzez fundacje w Kuwejcie. Ponadto tym sunnickim krajom na początku bardziej zależało na obaleniu reżimu szyity Baszara al-Asada w Syrii, przez co nie traktowały Państwa Islamskiego jako głównego wroga.
AP / Hani Mohammed
3 Jedną z przyczyn sukcesów PI jest wyjątkowo sprawny jak na organizacje dżihadystyczne aparat propagandowy, który trafia nie tylko do miejscowej ludności, ale pomaga rekrutować bojowników z zagranicy. Odcięcie PI od internetu nie jest możliwe, ale można ograniczać skutki ich ofensywy propagandowej, np. dokładniej sprawdzać wyjeżdżających do Iraku i Syrii mieszkańców krajów zachodnich. Robią to już służby brytyjskie, francuskie czy niemieckie. Na fali sukcesów Państwa Islamskiego dżihadyści mogą się także pojawić w krajach, w których dotychczas nie stanowili problemu. Falę aresztowań osób podejrzanych o ekstremizm przeprowadzono ostatnio w Malezji.
AP / Jaber al-Helo
4 W odróżnieniu od operacji lądowej naloty na pozycje Państwa Islamskiego nie budzą większych kontrowersji ani na Zachodzie, ani w państwach regionu. Naloty są tym bardziej skuteczne, że islamiści prawdopodobnie nie dysponują obroną przeciwlotniczą (choć udało im się zestrzelić syryjskiego miga). Problemem jest jednak to, że do pokonania Państwa Islamskiego nie wystarczy bombardowanie oddziałów znajdujących się w terenie. Trzeba też odbić miasta z ich rąk. A w tym przypadku naloty będą powodować ofiary wśród ludności cywilnej. To może obrócić lokalną ludność przeciw islamistom, ale może też przysporzyć im popularności.
Shutterstock
5 Irackiej armii rządowej udało się zatrzymać rozpoczętą w czerwcu ofensywę PI na południu kraju. Przejęcie przez islamistów kontroli nad całym Irakiem było wówczas realnie rozpatrywanym scenariuszem. Bagdad militarnie jest więc w stanie skutecznie podjąć walkę, szczególnie gdyby była ona wspierana przez naloty Amerykanów i ich sojuszników. To samo dotyczy kurdyjskich oddziałów w północno-wschodniej części kraju. Również przekazywanie uzbrojenia dla oddziałów walczących z PI czy na szkolenie irackiej armii nie budzi na Zachodzie kontrowersji (na przełomie sierpnia i września zrobiły to np. Niemcy), choć w przypadku tego pierwszego istnieje obawa, że broń czy pieniądze mogą wpaść w ręce PI.
AP / Marko Drobnjakovic
6 Kiedy w 2006 r. Al-Kaida doprowadziła do wybuchu wojny domowej w Iraku, dowodzący siłami koalicyjnymi gen. David Petraeus postanowił zgładzić sunnickich ekstremistów rękoma ich bardziej umiarkowanych współwyznawców. Jest nadzieja, że teraz uda się zrobić podobnie. Pojawiły się już pierwsze sygnały zwracania się przeciw dżihadystom sunnickich klanów żyjących na granicy z Kurdystanem. Sunnitów może skusić wizja sprawiedliwego podziału władzy w Iraku między nich a dominujących w ostatnich latach szyitów. Realizacji tego scenariusza sprzyja odejście antysunnickiego premiera Nuriego al-Malikiego i dojście do władzy w Bagdadzie bardziej koncyliacyjnie nastawionych władz.
AP / ROBERT REID
7 Rozwiązanie problemu Państwa Islamskiego nie jest możliwe bez strategii dla Syrii. Tam z kolei oprócz dżihadystów problemem jest także urzędujący prezydent Baszar al-Asad. Jedyną siłą, która może realnie podjąć walkę z oboma, jest umiarkowana opozycja, którą reżim po trzech latach walk zmusił do głębokiej defensywy. Dlatego Amerykanie chcą ich dozbroić i doszkolić. Nadzieja jest taka, że kiedy uporają się z ekstremistami, będą w stanie obalić Asada. To jednak będzie wymagało długotrwałej operacji, a nie tylko jednorazowego aktu wsparcia.
AP / Muhammed Muheisen
8 Antyterrorystyczna koalicja, którą Amerykanom udało się zbudować w ciągu ostatnich tygodni, liczy prawie 40 państw, wśród nich z Bliskiego Wschodu. Współpraca tych ostatnich będzie kluczowa, jeśli miałoby dojść do zniszczenia ekstremistów. Jest to szczególnie ważne, biorąc pod uwagę, że bojownicy będą w chaosie wojny próbować uciec z Syrii i Iraku. Ścisła współpraca w zróżnicowanym politycznie i religijnie regionie będzie jednak trudna do osiągnięcia, o czym świadczy powolne tempo, z jakim Turcja walczy z przemytem ropy napędzającym finanse islamistów. Kraje regionu nie spieszą się też z organizacją wsparcia lotniczego.
AP / Hani Mohammed
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję