We wtorek w Ohio był prezydent Barack Obama i kandydat Republikanów Mitt Romney.

Ohio jak żaden inny stan jest od półwiecza uważane za najbardziej wiarygodny barometr nastrojów przedwyborczych - prawie zawsze kandydat, który prowadził tam w sondażach, zostawał potem prezydentem.

Reklama

Do niedawna Obama miał w Ohio zdecydowaną przewagę nad Romneyem, w niektórych sondażach nawet o 9 punktów procentowych. Sprzyjała mu poprawiająca się sytuacja ekonomiczna w tym stanie i fakt, że jest to jeden z ośrodków przemysłu samochodowego w USA. Obama uratował ten sektor przed bankructwem po kryzysie 2008 r., a Romney był ratowaniu przeciwny.

Obraz zmienił się po debacie telewizyjnej 3 października, wysoko przegranej przez prezydenta. Przewaga Obamy stopniała w Ohio i w pozostałych wahających się stanach.

Z analizy sondaży wynika, że prezydent wciąż jeszcze powinien wygrać wybory dzięki uzyskaniu większej liczby głosów elektorskich, jeżeli wygra choćby w 2-3 spośród wspomnianych "swing states". Ohio jest jednym z największych takich stanów; wygrana zapewnia tam zwycięzcy 18 głosów elektorskich.

Obama przyjechał we wtorek do Columbus, stolicy stanu, a Romney do Cuyahoga Falls w jego północno-wschodniej części, niedaleko Cleveland.

W Ohio republikański kandydat szczególnie usiłuje przekonać do swej kandydatury kobiety i Latynosów, grupy elektoratu dotychczas w większości popierające prezydenta.

Reklama

Sondaże wskazują, że również w tych grupach wyborców Obama traci popularność po nieudanej debacie w Denver w stanie Kolorado.

Przed Ohio Romney przebywał w Iowa, innym stanie pełniącym rolę języczka u wagi w wyborach. Na spotkaniach z farmerami obiecywał tam rozluźnienie regulacji rządowych, które według niego hamują produkcję w rolnictwie.