Czy kampanię rozstrzygną debaty? Czy po niedzielnej debacie coś Pan zmieni w przygotowaniu do czwartkowej?

Andrzej Duda: Debata to ważny element rozmowy z Polakami, bo dzięki niej wyborcy mogą poznać poglądy i zamierzenia kandydatów, ich wizje prezydentury. Dla mnie ważne było, że miałem okazję do rozmowy z milionami Polaków, do przekazania mojej wizji prezydentury i tego co chcę zrobić. Dlatego cieszę się, że do tej debaty doszło, tym bardziej, że od kilku miesięcy zwracałem się do pana prezydenta Komorowskiego z ofertą debaty. Przed nami kolejna debata w czwartek i mam nadzieję, że także w piątek, że Bronisław Komorowski przyjmie zaproszenie na debatę organizowaną przez Pawła Kukiza. Ja na debatę jestem gotowy. Spokojnie się do niej przygotowuje. Oglądający debatę pewnie byli zaskoczeni widząc agresywnego, dzielącego społeczeństwo, straszącego Bronisława Komorowskiego. Pewnie zadawali sobie pytanie co się stało z odmienianym przez wszystkie przypadki słowem „zgoda” z hasła kampanijnego prezydenta. Ale pamiętajmy, że zanim doszło do debat to mamy za sobą kilka miesięcy kampanii, setki spotkań z Polakami. Dlatego jedna debata nie rozstrzyga całej kampanii. Na tych spotkaniach mówiłem Polakom, że będę słuchał ich głosu, że będę prezydentem aktywnym. Zapewniłem, że będę prezydentem korzystającym ze swoich uprawnień dla dobra obywateli. Wiem doskonale, że prezydentura to ogromny zaszczyt, ale dla nie przede wszystkim obowiązek działania na rzecz obywateli.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: Wojewódzki do Komorowskiego: 5 lat temu głosowałem na pana, a teraz mam dylemat>>>

Dlaczego chce pan zostać prezydentem?

Po przejechaniu Polski wzdłuż i wszerz, po ponad 250 spotkaniach, w ponad 250 miastach powiatowych, dużych, mniejszych, różnych mogę powiedzieć jedno: Polska potrzebuje zmiany. Dobrej zmiany, której gwarantem jestem.

Co to za zmiana?

Zmiana przede wszystkim prezydenta Rzeczypospolitej. Nie może być tak jak dziś. W konstytucji jest napisane, że Prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej i jest wybierany przez naród.

Reklama

Tak został wybrany.

Ale jak te słowa należy rozumieć? On ma przede wszystkim ma służyć polskiemu społeczeństwu, bo to ono go wybrało i on je reprezentuje.
Skoro został prezydentem musi szanować każdego obywatela i mieć na względzie interes społeczeństwa. Nie wolno prezydentowi podpisywać ustaw szkodzących całemu społeczeństwu tylko, dlatego, że tak chce rząd.

Czyli jakich?

Np. ustaw podnoszących podatki. Prezydent i rząd mówią o polityce prorodzinnej, a podatek VAT został podniesiony z 8 do 23 proc. Bez żadnej refleksji.

Podniesiono VAT, bo skończył nam się okres dostosowawczy wynegocjowany przy wychodzeniu do UE i mieliśmy obowiązek to zrobić.

Ale trzeba było wprowadzić jakieś działania osłonowe dla rodzin i to wszystkich. Rodzina, którą trzeba wesprzeć, zarówno te wielodzietne, jak i te w których pojawia się pierwsze dziecko.

Ale od około dziesięciu lat, jeszcze od rządów PIS, potem PO i PSL mamy systematyczne budowanie polityki prorodzinnej, które akurat przyspieszyło w ostatnich latach

Tak, a na czym ona polega?

Na przykład na rocznym macierzyńskim, zmianach w ulgach prorodzinnych. To wszystko posunięcia kosztowne dla budżetu.

To proszę porozmawiać z młodymi ludźmi, którzy mówią, że nie ma dla nich żadnej perspektywy nie ma pracy, godnej płacy, a w takich warunkach decyzja o założeniu rodziny, decyzja o potomstwie jest odkładana.

A co pan, jako prezydent, by z tym zrobił?

Prezydent ma mieć wizję rozwoju kraju. Chcę pracować nad jej urzeczywistnieniem wspierany przez Narodową Radę Rozwoju, do pracy w której chce zaprosić wybitnych ekspertów z wielu dziedzin i o różnych poglądach. Prezydent powinien wziąć odpowiedzialność za strategię. Ona powinna być wypracowana przez ekspertów praktyków z danych dziedzin w Radzie. Projekty ustaw powinny wynikać z konkretnego planu naprawy i rozwoju państwa. Oczywiście jest potrzebne współdziałanie z rządem. Mam nadzieję, że obecny rząd i przyszłe zrozumieją, że dopóki tego nie zrobimy, z Polski nadal będą wyjeżdżali młodzi ludzie i prędzej czy później braknie nam jednego pokolenia. Jak młodzi wyjdą za granicę i ich dzieci tam się urodzą. Za 15-30 lat okaże się, że z tego powodu państwo nie jest w stanie funkcjonować.

ZOBACZ TAKŻE: Maleje przewaga Dudy nad Komorowskim. Najnowszy SONDAŻ>>>

Tylko na ile możemy się przeciwstawić tym trendom. To często nie kwestia tego, że tu jest źle, tylko, że gdzie indziej jest dużo lepiej. Wielka Brytania czy Niemcy są od nas dużo bogatsze.

Powinniśmy prowadzić odbudowę polskiej gospodarki, politykę odbudowy polskiego przemysłu, by wyrwać się z pułapki średniego dochodu, bo my dziś konkurujemy niską płacą a nie innowacyjnością i wydajnością pracy. Polacy pracują ponad siły przy bardzo niskiej wydajności, bo nie ma innowacyjności. Tu są konieczne zdecydowane działania ze strony państwa: promowanie innowacyjności, działania łączące polską myśl techniczną z naszym przemysłem.

W jaki sposób?

Z jednej strony ulgi inwestycyjne, po to by były tworzone nowe miejsca pracy, by były rozwijane nowe przedsiębiorstwa. Oprócz tego promowanie tego, co polskie. Jak to się dzieje, że największe kontrakty ostatnich lat trafiły za granicę np. Pendolino? Dlaczego nie zamówiono takich pociągów w bydgoskiej Pesie, czy innym zakładzie, gdzie pracują nasi pracownicy i skąd podatki trafiłyby do naszego budżetu?

Jak pan chce zmienić politykę zakupową firm? Czy to rola prezydenta?

W przypadku Pendolino mówimy przecież o zakupie dokonanym przez firmę państwową, nad którą nadzór właścicielski sprawuje minister transportu. Prezydent ma specjalny mandat z tej racji, że został wybrany przez naród i powinien w takich przypadkach mówić publicznie i wprost, że państwo polskie powinno wspierać polskie firmy, zwłaszcza jeśli ich produkty są na światowym poziomie. To podstawa patriotyzmu gospodarczego. Czy pan słyszał taki głos prezydenta w ciągu ostatnich lat?

CZYTAJ TAKŻE: Komorowski dla DGP: Kandyduję w imię zgody i bezpieczeństwa>>>

W różnych sprawach słyszałem, w tych, o których pan mówił: demografia, polityka prorodzinna, pułapka średniego dochodu łącznie z ulgą innowacyjną to wszystko rzeczy, o których mówił Komorowski.

A co w tych sprawach zrobił?

Jest tak rzecz, która się panu nie spodoba, ale Komorowski już, jako prezydent wzywał rząd do wydłużenia wieku emerytalnego. Robił to, o czym pan mówi, wytyczał rządowi kierunek. Zachęcał rząd jeszcze przed wyborami w 2011 r.

To, czemu w swojej kampanii nie mówił, że jest za podniesieniem wieku emerytalnego. Tu, o co innego chodzi. Prezydent ma odpowiedzialność wobec narodu, by go chronić przed niekorzystnymi zmianami. W kampanii wyborczej lider PO Donald Tusk zapewniał, że nie podniesie wieku emerytalnego, co moim zdaniem przesądziło o zwycięstwie PO. Prezydent nie powinien się potem zgodzić na takie rozwiązania. Dowodem, że PO nie wygrałby wyborów są podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie wieku emerytalnego i moje spotkania w Polsce na hasło wiek emerytalny rozlega się krzyk.

Wydłużenie wieku emerytalnego musiało nastąpić. Żyjemy dłużej i musimy dłużej pracować.

Tak? Niemcy obniżyli wiek emerytalny łącząc go ze stażem pracy.

Obniżyli do 63 lat, podczas, gdy u nas dla kobiet wynosił 60. W Niemczech jest dodatkowe kryterium stażu pracy.

Ale są dziś u nas ludzie pracujący od 18 do 67 roku życia. Mają pracować 49 lat?

Proponuje pan przywrócenie wieku 60 lat dla kobiet 65 dla mężczyzn?

Chce obniżyć wiek emerytalny, ale połączyć go z okresem lat składkowych. Między innymi w tej sprawie podpisałem porozumienie z Solidarnością. I chcę, by nad tym pracowała Narodowa Rada Rozwoju w skład, której wejdą także przedstawiciele związków zawodowych. Chcę kompromisu, a u nas nie ma kompromisu. W społeczeństwie nie ma debaty nad najważniejszymi kwestiami dla państwa i społeczeństwa. Rozwiązania są ludziom narzucane na siłę, lekceważone są głosy milionów obywateli.

Ostatnia prorodzinna ustawa Komorowskiego została wypracowana w porozumieniu z pracodawcami, organizacjami rodziców w dosyć szerokim gremium.

Prezydent ma czuwać nad przestrzeganiem konstytucji, czemu nie nawoływał, by powrócono do dialogu w Komisji Trójstronnej, konsultowania ważnych spraw pracowniczych i gospodarczych. Gdy pojawił się projekt likwidacji kopalń wszyscy byli w szoku, nikt łącznie z prezydentem nie wiedział. Gdzie był prezydent, przecież dialog z partnerami społecznymi jest zapisany w konstytucji. Gdzie był prezydent, gdy jego partyjny kolega dopuścił do likwidacji polskich stoczni. Ja powiedziałbym, że stocznie nie mogą zostać zlikwidowane. Trzeba było postawić się Brukseli jak zrobili to Niemcy i Francuzi, też świadczyli pomoc publiczną i powiedzieli, że to ich strategiczny przemysł a Donald Tusk nie potrafił postępować podobnie, w efekcie polskie stocznie upadły.

Ale panie pośle pan mówi o zmianach w wieku emerytalnym, zasiłkach na dzieci to wszystko bardzo kosztowane zmiany dla budżetu jak chce je pan sfinansować?

Mówię też o podwyższeniu kwoty wolnej od podatku. Więcej pieniędzy zostanie w kieszeniach Polaków, szczególnie tych najuboższych. Oni wydadzą te pieniądze na najpotrzebniejsze zakupy, wzrośnie konsumpcja, produkcja, a jak wzrasta produkcja to i zatrudnienie. To element, który pobudzi gospodarkę. Podobnie z dodatkami na dzieci, przecież ich rodzice będą wydawać te pieniądze, one będą w obiegu gospodarczym. Ale mówię także, że 100 mld zł rocznie wypływa z Polski za granicę i nikt nie próbuje tego zahamować.

To jak pan chce to zrobić.

W 2005 roku wydajność podatkowa wynosiła, 14,3 proc. PKB, gdy rządziło Prawo i Sprawiedliwość ta wydajność wzrosła do ponad 17 proc. Dzisiaj jest na poziomie 14,2. Wie pan, co to oznacza: 50 mld złotych rocznie mniej dla budżetu.

Nie jest tajemnicą, że mamy karuzelę w VAT.

Co rząd robi, by to zniknęło, co rząd robi, by te pieniądze odzyskać. Mówi się, że kopalnie są nierentowne, gdy przynoszą 7 mld zł do budżetu. A wie pan ile przynosi sektor bankowy 4 mld zł. Sektor noszony na rękach, który robi z obywatelami, co chce. Mamy najwyższe opłaty i prowizje w Europie, a ludzie zostali oszukani na kredytach frankowych.

W jaki sposób chce pan zastopować wypływ pieniędzy, o którym pan mówił?

Chcę silnego państwa. Państwa, które dba o obywateli i w ich interesie działa.

Ale co to znaczy: rozbudowa aparatu skarbowego, wprowadzenie nowych podatków. Skąd pan weźmie pieniądze na proponowane wydatki?

Potrzebna jest zmiana filozofii w systemie podatkowym. Uważam, że potrzebne są nowe ustawy podatkowe. Jak jest 40 tysięcy interpretacji to obywatele naprawdę nie wiedzą, o co chodzi, a ministerstwo wydaje wewnętrzne instrukcje, że każda kontrola u przedsiębiorcy ma się zakończyć karami. A potem ludzie mówią, że państwo polskie jest opresyjne wobec obywateli zamiast wspierać ich przedsiębiorczość.

Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale demografia, pułapka średniego dochodu, bardziej efektywna administracja skarbowa, nowe prawo podatkowe kierunek PIS i PO jest w zasadzie ten sam.

Ale PO rządzi osiem lat, prezydent Komorowski podpisał 13 ustaw podnoszących 21 podatków. Rozmawiałem z przedstawicielami KGHM. Podatek od kopalin spowodował zarzucenie planów rozwoju firmy w rejonie Bolesławca, bo to się nie opłaca. Ludzie mówią inwestujemy w Ameryce Południowej, a nie w Polsce. A ja chcę odbudowy polskiego przemysłu, inwestowania w nowoczesne technologie, budowania przemysłu opartego na wiedzy.

Mamy współczynnik uprzemysłowienia powyżej unijnej średniej. To, co mówi pan i rząd jest zbliżone.

Ale w ostatnich latach upadł przemysł stoczniowy, zamiast wspierania polskich firm mamy wspieranie firm zagranicznych, a obecna koalicja rządzi już prawie 8 lat i widzimy efekty tych rządów.

Mówi pan o podnoszonych podatkach, ale był kryzys.

Niech pan nie opowiada o kryzysie. To magiczne słowo słyszymy od Donalda Tuska i jego kolegów od 2008 roku non stop, co ma być usprawiedliwieniem nieróbstwa i dyletanctwa. Niech pan popatrzy jak budowane są autostrady ze środków unijnych. Poszły na to ogromne sumy, kontrakty dostały firmy zagraniczne, a na koniec polscy podwykonawcy nie otrzymali należnych im wynagrodzeń i wiele firm budowlanych upadło. To pieniądze, które powinny zasilać polski budżet, trafiać do polskich pracowników, którzy płacą tu podatki i kupują w naszych sklepach. Supermarkety to kolejny przykład w 2013 roku 101 mld zł obrotów i dwa i pół mld złotych podatku.

To znaczy opodatkować supermarkety?

To znaczy, że mają gigantyczne rozbudowane koszty, by nie płacić podatków. Receptą na to ma być wreszcie mądra polityka propaństwowa i prospołeczna.

Panie pośle, jeśli chodzi o politykę zagraniczną, na czym powinna się ona opierać zwłaszcza w kontekście konfliktu na Wschodzie?

Przede wszystkim przyjmuję założenie, że wokół nas, w UE i NATO mamy partnerów. Co to oznacza, że mamy prawo do partnerskiego traktowania. A jeśli, jak obecna władza, płynie się w głównym nurcie polityki np. unijnej to znaczy, że nie wykorzystujemy naszego potencjału, jako 38-milionowy naród mieszkający w jednym z większych państw europejskich w dobrym położeniu geograficznym i mającym duże własne zasoby gospodarcze do tego, by prowadzić własną suwerenną politykę. Wychodzić z własnymi inicjatywami, twardo mówić o naszych interesach. Jak pojawia się taki plan jak plan Junckera to obowiązkiem polskich polityków jest zabiegać, by był tak sformułowany, byśmy jak najwięcej z tego mieli na reindustrializację w naszym kraju. Bo plan Juncekra jest ukierunkowany na odbudowę przemysłu i tworzenie nowych miejsc pracy w Europie.

Ale właśnie aplikujemy do tego planu.

Ale aplikować to jedno, a współtworzyć to inna rzecz, bo to daje większą szansę na otrzymanie pieniędzy z tego programu. Nie powinniśmy też się zgodzić bez słowa na wpisanie w konkluzjach Rady Europejskiej zgody na dekarbonizację gospodarki. Władze kraju, które mają zapasy węgla na 200 lat, dające możliwość zachowania suwerenności energetycznej zgadzają się, by z tego zrezygnować.

Ale gospodarka nadal będzie oparta na węglu, tylko będzie spadało zapotrzebowanie na ten surowiec choćby z racji wprowadzania efektywniejszych kotłów?

Modernizacja zakładów energetycznych jest koniecznością, te zmiany są oczywiste i naturalne. Powtarzam raz jeszcze, że musimy postawić na odbudowę przemysłu, polegająca także na unowocześnieniu naszego przemysłu energetycznego. Trzeba doprowadzić do właściwej relacji między sektorem energetycznym a wydobywczym.

Największe firmy w tym sektorze są kontrolowane przez państwo. Ale a propos sektora energetycznego czy paliwowego, czy decyzja o kupnie Możejek była błędem. Orlen zapłacił za to duże pieniądze a zysków nie widać.

Ja uważam, że nie. Uważam, że takie duże firmy jak Orlen powinny realizować ekspansję poza granicami kraju. Wzmacniają w ten sposób pozycję Polski.

Wzmocnienie pozycji Polski to jedno, ale jeśli to się nie dzieje na zasadach rynkowych i są straty, to, co?

Oczywiście powinien decydować rachunek ekonomiczny, tylko są inwestycje na które trzeba patrzeć długofalowo, bo ich pozytywne efekty nie muszą być widoczne od razu.

Komisja Europejska zdjęła procedurę nadmiernego deficytu. Na razie temat euro nie istnieje. Ale mamy ścieżkę w finansach publicznych zmniejszenia deficytu do 1 proc PKB w 2018 roku. Czy jeśli zostanie pan prezydentem, będzie pan za trzymaniem się tego celu.

Ja jestem za naprawą państwa. A to polega na tym, żeby te wszystkie dziury, którymi wyciekają pieniądze, które mógłby zasilić budżet zostały zatkane. Wtedy w polskiej gospodarce będą pieniądze.

Ostatnie pytanie. Mówił Pan, że pana celem jest zmiana władzy i po to idzie pan do wyborów.

Moim celem nie jest zmiana władzy to jest środek do celu. Moim celem jest naprawa polskiego państwa, zmienianie polskiej rzeczywistości, naprawa tego, co zostało zepsute. Chcę być prezydentem, który słucha głosu obywateli, inicjuje dialog społeczny, zgłasza projekty, które służą Polsce i Polakom.

Jednym z głównych zarzutów pana oponentów jest to, że nie będzie pan prezydentem samodzielnym, że będzie pan sterowny przez lidera PIS. Co pan na to?

Trudno sobie wyobrazić bardziej sterowaną prezydenturę niż tą, z którą mieliśmy do czynienia przez pięć lat. Świadczą o tym wymieniane wcześniej ustawy akceptowane przez prezydenta, jak choćby o wydłużeniu wieku emerytalnego, bo tak chciał rząd PO. Podwyższenie podatków, bo tak chciał rząd PO. Czy można sobie wyobrazić mniej samodzielną prezydenturę? Moim zdaniem nie. Ja mam świadomość, co to znaczy być prezydentem Rzeczypospolitej. Prezydent jest wybrany przez naród i przede wszystkim ma służyć społeczeństwu. Będą zatrzymywał wszelkie działania, które uznam za aspołeczne, które szkodzą polskiemu społeczeństwu, są sprzeczne z jego wolą choćby nie wiem, jaki rząd chciał to zrobić. Prezydent nie jest prezydentem partii, jest prezydentem narodu.