49-letni mężczyzna podpalił się w piątek przed południem przed kancelarią premiera. W stanie ciężkim, choć niezagrażającym życiu, przewieziono go do szpitala. Śródmiejska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie próby samobójczej. Zanim doszło do podpalenia, mężczyzna przykleił do jednej z ławek w parku list do premiera. Wcześniej drogą mailową rozesłał listy o podobnej treści, m.in. do kilku redakcji.
Komorowski wyraził nadzieję, że "siły polityczne, które dzisiaj konkurują w kampanii wyborczej oszczędzą w swoich działaniach nieszczęście i dramat ludzki". "Mam nadzieję, że wszyscy powstrzymają się przed próbą instrumentalnego potraktowania nieszczęścia człowieka" - powiedział polskim dziennikarzom w Nowym Jorku.
"Chciałem też prosić wszystkich, by każdy rozglądał się w swoim otoczeniu, w ramach swojej wspólnoty - rodzinnej, parafialnej, sąsiedzkiej - czy nie ma przypadkiem w tych wspólnotach ludzi, którym można pomóc zwykłą rozmową, radą, podtrzymaniem na duchu, bo każdy z nas od czasu do czasu znajduje się w sytuacjach trudnych, z którymi sobie radzi źle albo w ogóle" - podkreślił prezydent.
Jak mówił, takich ludzi "warto dostrzec w porę, także w wymiarze czysto ludzkim".