Desperat podpalił się pod ogrodzeniem Łazienek naprzeciw Kancelarii Premiera. Były pracownik warszawskiej skarbówki, a wcześniej policjant, w liście adresowanym do premiera opisał liczne nieprawidłowości, do jakich dochodziło w urzędzie, w którym pracował.
Po tragedii premier zapewniał, że przeprowadzono tam kontrole, które niczego nie wykazały. "Rzeczpospolita" opisuje jednak raport z kontroli, jaką w 2009 roku przeprowadziła Izba Skarbowa. Wynika z niej, że w urzędzie nie monitorowano zawieszonych spraw, przez lata referat nie prowadził ewidencji zawiadomień, do 2008 roku, czyli do czasu, gdy sprawę zaczął ujawniać przyszły desperat Andrzej Ż., nie odnotowywano dat i sposobu zakończenia spraw. Rozstrzygnięcia skarbówki zapadały nawet z 46 miesięcznym opóźnieniem.
Z raportu kontroli wynika, że resort finansów zlecił ustalić odpowiedzialnych sytuacji, ale według kontrolerów, p.o. naczelnik urzędu nie złożyła doniesienia do prokuratury w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracowników i sprawa się przedawniła.
Komentarze(25)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeGratulacje, panie Premierze Tusk!
Co na to Pitera, Bondaryk, Wojtunik i reszta tej zgnilizny ?
Znaczy: kłamał?
I may nową POlskę kolorową, oplecioną siecią ex esbeków, wsi i innej swołoczy antypolskiej, bo skundlonej i wasalsko kolaboranckiej w PRL-u, no i teraz do Moskwy, Niemiec i Unii, a nawet Izraela!
Na pohybel tym co Polskę i obywateli okradają, afery wielgachne tworzą i dumni z tego są, jak... . szkoda gadać, bo "wróg czuwa"!
Lepiej juz być Landem Warszawskim niż normalną i niezależną Polską
Od czasu Falzmanna pracownicy, którzy wpadną na tron przekrętów są niszczeni a mafine układy chronione.
To samo było z płockim urzędem skarbowym gdy do władzy doszedł pis.
Kamiński z CBA nawet dla popisu zdefiniował w TV, że tam działa nie sitwa lokalna ale centralna, której taki urząd jak jego się przyjrzy gdy powstanie.
Ale gdy urząd powstał paluchem nie kiwnął w sprawie "sitwy".
Ochronili sitwę, dziennikarka która opisywała patologie urzędu, żyje w nędzy,zlikwidowano jej radio i gazetę.
Pracownicy urzędu nagłaśniający temat - to samo.
Kontrola resortowa ściągnięta jeszcze za czasów SLD (!) przez pracownika urzędu - stwierdziła ogromne nieprawidłowości i tak jak tutaj, naczelnik z nadania pisowskiego nie zawiadomił prokuratury ani nie wszczął zadnych postępowań dyscyplinarnych.Rok prawie płodzili protokół pokontrolny pisowscy urzednicy min.fin (sic!).
Winni nadużyć dostali jeszce wyższe stołki albo odeszli nie niepokojeni przez pisowskie służby na "zasłuzone " emerytury.
Pisowski naczelnik za pozamiatanie dostał fuchę dyrektora w pisowskim urzedzie, gdy PO po dojściu do władzy wymieniała naczelników w skarbówkach.
Więc niech pisowskie bagno na forach tak nie krzyczy tylko zajmie się swoim bagnem za swoich rządów, gdy miało wszystkie służby w łapach i mogło zrobić wszystko.
Gdzie się wtedy zapodział Kamiński, Święczkowski i Kaczyński?
Ochronili jeden z silniejszych układów, zniszczyli wszystkich, którzy temat nagłasniali i dziś mają jeszcze czelność pyski wystawiać i chwalić się, co to oni ...
Ano oni zamiatacze jeszce wprawniejsi niż jacykolwiek inni!