Joanna Senyszyn z SLD lubi szokować. W najnowszym wpisie na blogu w Onecie przekonuje, że prawo do głosowania jest tylko prawem, a nie obowiązkiem.
"Niech w akcie wyborczym wezmą udział tylko obywatele świadomi, którzy naprawdę tego chcą i wiedzą na kogo głosować. Nie ma żadnego powodu, by niezdecydowani szli na siłę do urn i wypaczali wynik wyborów krzyżykiem postawionym pod wpływem impulsu" - pisze europosłanka.
W ten sposób zadaje cios w plecy wszystkim, którzy od dłuższego czasu namawiają do udziału w wyborach. I chodzi tu nie tylko o kandydatów, ale również organizacje pozarządowe, które prowadzą specjalne kampanie.
Senyszyn nie zraża się jednak. "Kto nie chce iść na wybory, niech nie idzie! Nie dajmy sobie wmówić, że odmowa uczestniczenia w akcie głosowania jest wyborem gorszym od decyzji o poparciu którejś ze startujących partii. Nie po to wywalczyliśmy wolność, by nas zmuszano do wyborów!!!" - podkreśla działaczka lewicy.
Momentami można nawet mieć wrażenie, że między słowa Senyszyn wkradł się patos.
"Rodacy! Pora wreszcie uznać, że rezygnacja z wybierania posłów i senatorów to także wybór. Ani gorszy, ani lepszy od postawienia krzyżyka" - pisze eurodeputowana SLD.