"Jarosław Kaczyński nie wytrzymał już dłużej prezentowania się jako roztropny polityk, dla którego najważniejsza jest funkcjonująca gospodarka. Na kilka dni przed polskimi wyborami parlamentarnymi wystrzelił całą salwę do sąsiadów w Niemczech" - zaznacza "Sueddeutsche Zeitung".

Reklama

Jak pisze dziennik, szef PiS insynuował, jakoby Berlin chciał kontrolować Polskę, a nawet odzyskać tereny nad Odrą i Nysą oraz że Angela Merkel została kanclerzem z pomocą Stasi. Ocenił też, że przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach powinna zostać ukarana za swe knowania."Wprawdzie nic z tego nie zostało powiedziane wprost, ale warszawscy komentatorzy w ten sposób zaostrzyli jego aluzje" - dodaje dziennik.

Jak pisze, "Kaczyński, po którym niemal nie widać już żałoby po zmarłym w katastrofie lotniczej półtora roku temu bracie bliźniaku, Lechu, najwyraźniej chciałby zmobilizować ostatnie rezerwy wyborców". "Bowiem kierowana przez niego partia opozycyjna Prawo i Sprawiedliwość, która jest światopoglądowo narodowo-patriotyczna, ale pod względem programu gospodarczego raczej socjaldemokratyczna, niemal dogoniła w sondażach konserwatywną Platformę Obywatelską pod wodzą proeuropejskiego premiera Donalda Tuska" - zauważa dziennik.

"Sueddeutsche Zeitung" przypomina, że już sześć lat temu antyniemieckie tony na ostatniej prostej kampanii bliźniaków Kaczyńskich zaowocowały niespodziewanym podwójnym zwycięstwem w wyborach prezydenckich i do Sejmu".

Reklama

Według komentatora dziennika "niemiecki problem" Jarosława Kaczyńskiego miał swój początek dwadzieścia lat temu, gdy jako zaufana osoba nowego prezydenta Lecha Wałęsy został zaproszony do Bonn i kanclerza Helmuta Kohla. "Chodziło o założenie polskiej CDU. Wielki i ciężki kanclerz oraz mierzący 1,62 metra warszawski sekretarz stanu nie znaleźli jednak wspólnego języka. Jeszcze lata później Kaczyński denerwował się, że Kohl potraktował go protekcjonalnie" - pisze "SZ".

Przypomina, że w 2005 r. jedna z berlińskich gazet na stronie tytułowej napiętnowała Jarosława Kaczyńskiego jako antysemitę, co było "całkiem błędnym zarzutem, ale głęboko go dotknęło". "Również w tym dopatrzył się celowego ataku ze strony Niemców. W rzeczywistości Kaczyńscy energicznie i nie bez powodzenia starali się walczyć z tradycyjnym antysemityzmem polskiej prawicy. W swojej polityce historycznej próbowali nawet skonstruować polsko-żydowską wspólnotę ofiar" - ocenia bawarski dziennik.

Podkreśla, że "Kaczyński nie jest w żadnym wypadku ograniczonym nacjonalistą, jak chętnie przedstawiają go także niemieckie media". "Ma doskonałe wykształcenie i jest świetnym retorykiem. Jednak jest uwięziony w polskim autoportrecie narodu bohaterów i ofiar. Jego zwycięstwo w wyborach stworzyłoby między Niemcami a Polską znów wiele problemów, które uważano za dawno przezwyciężone" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".