Chodzi o wypowiedź szefa rządu z 20 września tego roku. Tusk powiedział wówczas, że "każdy kto przychodzi dzisiaj do wyborców i mówi: dajcie nam władzę, a my obniżymy podatki, kłamie".
W środę szef rządu, pytany o zarzuty PJN, mówił, że podtrzymuje swoje słowa. "Każdy w Polsce, kto w czasie kampanii wyborczej twierdzi, że możliwe jest radykalne obniżenie wpływów do budżetu państwa poprzez, na przykład, obniżenie podatków w tej chwili albo nie wie, co mówi, bo się nie zna na tym, albo kłamie - i nie wycofuję się z tych słów" - powiedział Tusk na konferencji prasowej w Warszawie.
Według premiera realnie można myśleć o obniżeniu stawki VAT o 1 proc. najwcześniej za dwa lata. "Przestrzegam wszystkich polityków, jeśli ktoś czuje się urażony, to mogę powiedzieć przepraszam, jeszcze raz przepraszam, i niech każdy się czuje usatysfakcjonowany moją gotowością do wymiany uprzejmości. Ale pieniądze Polaków, pieniądze państwa polskiego, stabilność finansowa Polski to nie jest miejsce do nieodpowiedzialnych zapowiedzi czy żartów" - podkreślił szef rządu.
Reprezentująca premiera radca prawna Elżbieta Kosińska-Kozak argumentowała w piątek m.in., że słowa premiera nie odnosiły się bezpośrednio do PJN. Jak podkreślała, także późniejsza wypowiedź szefa rządu, kiedy zapytany przez dziennikarzy o pozew PJN, stwierdził, że podtrzymuje swoje stanowisko, nie można uznać za odnoszącą się do tej partii.
"W wypowiedzi premiera ani w jednym miejscu nie padło odniesienie do PJN. Dopiero późniejsza wypowiedź na konferencji prasowej 28 września w pewnym sensie odnosiła się, ale tylko dlatego, że dziennikarz konkretnie wskazał na PJN" - powiedziała Kosińska-Kozak.
Jak przekonywała, orzecznictwo Sądu Najwyższego w tym zakresie jest jednoznaczne. "Sąd mówi, że jeżeli ktoś występuje ze sprawą o ochronę dóbr osobistych, to musi to być taka sytuacja, kiedy dane zdarzenie dotyczy konkretnej osoby, konkretnego podmiotu" - powiedziała. Jak dodała, jeżeli adresat wypowiedzi nie jest dookreślony, nie można mówić o naruszeniu dóbr osobistych.
Adwokat Barbara Kardynia-Bednarska, reprezentująca komitet wyborczy PO, przekonywała z kolei, że PJN domaga się w pozwie przeproszenia kandydatów swojej partii do Sejmu, ale nie wskazuje konkretnie których. "Natomiast naruszenie dóbr osobistych dotyczyć może jedynie konkretnej osoby, wskazanej z imienia i nazwiska" - powiedziała.
Przekonywała też, że sporne słowa premiera zostały wyrwane z kontekstu. Jak mówiła, szef rządu w swojej wypowiedzi odnosił się m.in. do trudnej sytuacji w całej Europie i mówił o "wszystkich politykach" nie tylko polskich, ale też europejskich.
Z kolei pełnomocnik PJN Łukasz Chojniak, przekonywał, że strona przeciwna stosuje "sofistyczne argumenty". "Argument, że użycie słowa +każdy+ powoduje, że tak naprawdę nie wiadomo, do kogo zaadresowana jest wypowiedź, nie powinien trafiać do naszego przekonania" - powiedział dziennikarzom po rozprawie.
Przekonywał ponadto, że premier pytany na późniejszej konferencji, już po złożeniu pozwu przez PJN, nie zaprzeczył, że jego słowa odnoszą się do PJN. "Po drugie, jeśli rzekomo słowa premiera zostały wyrwane z kontekstu, to czemu do tej pory nie usłyszeliśmy i ze strony PO i samego premiera stosownego oświadczenia, że jego wypowiedź była przeinaczona" - powiedział.
Poseł PJN Tomasz Dudziński w rozmowie z dziennikarzami po rozprawie wyraził nadzieję, że orzeczenie sądu w poniedziałek będzie korzystne dla PJN, bo - jak przekonywał - wypowiedź premiera to ograniczanie debaty publicznej.
PJN domaga się, by zarówno premiera, jak i komitet wyborczy PO w terminie 48 godzin od uprawomocnienia się orzeczenia publicznie przeprosili kandydata na posła do Sejmu PJN Tomasza Dudzińskiego oraz komitet wyborczy PJN za podanie nieprawdziwej informacji i naruszenie w ten sposób ich dobrego imienia i czci. Przeprosiny miałyby się ukazać trzykrotnie w "Gazety Wyborczej", "Rzeczpospolitej" oraz "Dziennika. Gazeta Prawna" (na stronie 2 lub 3 każdego dziennika w formacie obejmującym co najmniej 1/4 strony).
PJN chce też, by przeprosiny trzykrotnie zostały wyemitowane antenie telewizji TVP1, TVP Info, TVN, TVN24, Polsat News i Polsat, a także przez co najmniej 72 godziny na głównej stronie internetowej PO.