Tusk rozmawiał z mieszkańcami miasta przez kilkanaście minut, po śniadaniu jakie zjadł w katowickiej dzielnicy Giszowiec z członkami spółdzielni socjalnej. Zgromadzeni w pobliżu autobusu Tuska mieszkańcy próbowali też powiedzieć premierowi o drożyźnie w sklepach, niepotrzebnych gimnazjach, rozróbach na stadionach, a nawet psich kupach w miejscowym parku i wężach, podobno porzucanych tam przez niefrasobliwych hodowców. Katowiczanie pytali również premiera, dlaczego "straszy PiS-em".

Reklama

Pana Czesława, który wyjątkowo głośno i dobitnie wykrzykiwał swoje opinie, Tusk zachęcał do wzięcia udziału w wyborach. "Pan ma za kilka dni naprawdę władzę w ręku (). Idź pan 9 października i zamiast krzyczeć - naprawdę lepiej zagłosować. Zagłosuj pan nie na tego, kto panu więcej obieca, tylko na tego, do kogo ma pan więcej zaufania. I to jest wszystko, nic mądrzejszego nie wymyślimy" - powiedział premier. Zaprosił jednocześnie pana Czesława do udziału w śląskim obiedzie, który szef rządu zje w tym samym miejscu, w Katowicach, w najbliższy czwartek.

O układach w górnictwie opowiadał Tuskowi emerytowany górnik Marek Pawłowski. Mówił o górniczych emerytach, nadal pracujących pod ziemią, ale w prywatnych firmach; sugerował, że część pensji mogą oni otrzymywać "w kopertach", poza główną wypłatą. Narzekał na związki zawodowe, postulując wyprowadzenie ich z zakładów pracy. Krytykował zarządzenie i dozór w kopalniach. Inny górnik postulował, by reformy w górnictwie zaczynać "od poziomu pracownika fizycznego", bo to "ci ludzie się najlepiej znają".

Pytany o rosnące ceny premier mówił o tym, co na nie wpływa. "Czy naprawdę myślicie, że to od Kaczyńskiego albo od Tuska będzie zależało, ile ropa kosztuje na świecie?" - pytał szef rządu, przytaczając przykłady pogarszającej się sytuacji gospodarczej w wielu krajach.

"Zobaczcie w koło, co naprawdę jest. Wiecie, że połowa nowych miejsc pracy w całej Europie powstała w Polsce przez te cztery lata? Wiecie że podskoczyło o 100 proc. bezrobocie w większości krajów europejskich, a my utrzymujemy to na poziomie niższym niż 4 lata temu?" - mówił Tusk.

"Mam obowiązek też tłumaczyć ludziom, że przez te cztery lata uratowaliśmy Polskę przed klęską. Prawie nigdzie się to nie udało" - dodał szef rządu. Podkreślił, że wie także, iż "ponad 10 proc. ludzi w Polsce nie ma roboty, a 3 mln żyje poniżej minimum socjalnego". "Dzisiaj musimy wszyscy ciężko razem pracować, żeby nie doszło do katastrofy, tak jak prawie wszędzie wokoło" - przekonywał. Jak mówił, wie, "ile jest w Polsce nędzy".

Trwa ładowanie wpisu

Reklama



Inny rozmówca chciał wiedzieć, dlaczego premier straszy wyborców PiS, prognozując, że gdy to ugrupowanie wygra wybory, "będzie czarna dziura albo nie wiadomo co". "Nie, że nie wiadomo co. Wiadomo co, znaczy ja wiem co. Ja mam pamięć dobrą i ja wiem, jak to może wyglądać. I takie jest moje zdanie, gdybym nie wierzył w to, to bym wam głowy nie zawracał" - odpowiedział premier.

Tusk był pytany też dlaczego dopiero przed wyborami objeżdża Polskę, a nie spotykał się z ludźmi niemal przez całe cztery lata rządów. Premier zapewnił, że jeździł po Polsce także wcześniej, ale przyznał, że taki objazd to cecha kampanii wyborczej. "Nie ma się co oszukiwać, kampania () to taki punkt, takie są reguły gry" - wyjaśnił. "Ale najważniejsze, że pan premier z byle emerytowanym górnikiem porozmawia, a Kaczor nic" - skonstatował jeden z rozmówców. "Ja nie słyszałem tego" - odrzekł premier. Inny mieszkaniec poparł przedmówcę, oceniając, że za rządów PiS "nie można było mówić wszystkiego".

Dużą część dyskusji mieszkańców z premierem wypełniły sprawy związane z zatrudnieniem. Postulowano, by było więcej pracy dla młodych oraz by emeryci nie zabierali pracy młodym ludziom. Było też o pracy dla osób niepełnosprawnych. Tusk podkreślił, że w minionych czterech latach "gigantycznie" wzrosła liczba takich osób, które znalazły pracę w zakładach pracy chronionej. Zarzucił PiS mówienie w tej sprawie nieprawdy w kampanii.

"Jak kto chce wierzyć Kaczyńskiemu, no to niech wierzy Kaczyńskiemu. Idziemy do sądu z nim, bo skłamał - jak zawsze w tej kampanii - skłamał także w tej sprawie. Więcej niepełnosprawnych dostało robotę przez te cztery lata" - powiedział Tusk.

Ludzie skarżyli się na niskie pensje i świadczenia. "Tyle daje się świadczeń socjalnych, ile się zabierze ludziom pracującym z podatku. Przecież to nie jest tak, że jest jakaś kopalnia złota ukryta" - odpowiadał premier. Oprócz skarg na rząd, część rozmówców szefa rządu zapewniała go, że może liczyć na ich głos. Byli i tacy, według których "za Tuska się poprawiło".