Janusz Piechociński (PSL) powiedział w czwartek, że ludowcy by realizować swój program, muszą znaleźć się w układzie rządowym. Dodał, że nie wyobraża sobie jednak koalicji z PiS, które - jak mówił - "stale wskazuje wroga". Piechociński odniósł się w ten sposób do słów wicepremiera, prezesa PSL Waldemara Pawlak, że w niedzielę wybory parlamentarne wygra przyszły koalicjant PSL.
"By realizować swoje elementy programu, trzeba się znaleźć układzie rządowym. Chcielibyśmy, by koalicja, która sprawdziła się w tym trudnym czasie(PO-PSL) miała możliwość kontynuować swoją misję" - podkreślił Piechociński na konferencji prasowej w Sejmie.
Jak podkreślił, jeśli Polacy chcą lepszej polityki, polityki, która na rynku krajowym, ale i międzynarodowym nie pcha ich do pustej konfrontacji, z której nic nie wynika, powinni głosować na PSL. "Im więcej będzie PSL w Sejmie, tym więcej będzie umiaru, racjonalności, konkretów i konsekwencji, a mniej postaw w kategoriach: +albo biorę wszystko, albo nic+" - uważa Piechociński.
Dopytywany, czy wyobraża sobie koalicję PSL z PiS, powiedział, że "takim PiS, które raz na rynku rosyjskim, raz na rynku niemieckim, a stale na rynku krajowym wskazuje wroga, tylko dla wskazania wrogów, to nie". "Myślę, że jeszcze w tym tygodniu prezes Kaczyński będzie miał list do braci Niemców, w którym wyjaśni te ostatnie wydarzenia" - podkreślił Piechociński, nawiązując od ostatnich wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na temat kanclerz Niemiec Angeli Merkel.
W książce "Polska naszych marzeń" prezes PiS napisał m.in., że nie sądzi, "żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności". "Nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał, zostawiam to politologom i historykom" - napisał Kaczyński. Dopytywany o to w wywiadzie dla "Newsweeka", powiedział: "Ona wie, co ja chcę przez to powiedzieć. Tyle wystarczy".