"Zdrada czy prawda? Czy wypada pisać książkę o byłych kolegach, o prywatnych rozmowach z premierem, prezydentem i z innymi ważnymi politykami z Platformy i nie tylko?" - pytał Palikot podczas prezentacji książki dziennikarzom. "Wypada. Trzeba to robić, jeśli w ten sposób możemy dowiedzieć się czegoś więcej o polskiej polityce, o mechanizmach władzy w Polsce. Możemy też się pozbyć pewnych złudzeń, a też zdobyć narzędzia do rozumienia tego, co politycy dzisiaj próbują nam wmówić, czy próbują nas tym zająć" - odpowiedział sam sobie.

Reklama

Książkę nazwał "ostatecznym przecięcie pępowiny", która łączyła go z Platformą Obywatelską. Wyraził nadzieję, że historie opowiedziane przez niego w książce nikogo nie urażą.

Książka podzielona jest na trzy części: "Tusk i jego drużyna", "Poza Platformą" i "Wydarzenia". Dwie pierwsze podzielone są na krótkie rozdziały - każdy z nich jest poświęcony innemu politykowi; rozdział otwierający opowiada o premierze Donaldzie Tusku. Trzecia część dotyczy takich wydarzeń, jak np. upadek PO-PiS, wybory parlamentarne 2007, wojna o samolot, afera hazardowa, prawybory prezydenckie 2010 czy katastrofa smoleńska.

Podczas prezentacji Palikot czytał na głos fragmenty książki. Jeden z nich brzmiał: "Ilekroć myślę o Tusku, widzę przede wszystkim jedną scenę. To był bodaj maj 2010 roku. Wchodzę do sekretariatu jego gabinetu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i słyszę jakieś dziwne hałasy, taki łomot. Pytam sekretarkę, co się dzieje. W odpowiedzi słyszę tylko: <Niech pan wchodzi>. Otwieram pierwsze drzwi i znów ten sam łomot. Wchodzę i widzę Donalda w jednym z tych jego świetnych ciemnoniebieskich garniturów, w dobrych skórzanych butach - wyglądały na Hermenegildo Zegnę. Nogę miał opartą o piłkę nożną. Wyglądał naprawdę dobrze. Spojrzał na mnie i zachęcił: <Wejdź, wejdź>. Po czym mówi: <Widzisz tę roślinę w rogu? Gdy się tu wprowadziłem, odwiedził mnie Leszek Miller. Powiedział wtedy, że dała mu ją jego żona, i prosił, żebym o nią dbał i żebym ją podlewał>. Po tych słowach z całej siły kopnął piłkę w kierunku tej rośliny. Piłka odbiła się od niej, a następnie od biurka i telewizora. Po czym poszła kolejna ścięta piłka w tę roślinę. Uderzał w coś, co należało do Millera, którym był autentycznie zafascynowany".

Były poseł kontynuował: "Miałem jednoznaczne skojarzenie. Było w nim ewidentnie coś z bohaterów jego ulubionych lektur o małych tyranach greckich z czasów Sokratesa, Platona czy Herodota, którzy mieli w zwyczaju na przykład mordować wszystkich swoich synów zaraz po urodzeniu. Każdy z tych bohaterów pławił się w okrucieństwie, a pamięć o nich to pamięć o tym jednym ich strasznym czynie".

Palikot powiedział dziennikarzom, że książka miała ukazać się po 9 października, czyli już po wyborach parlamentarnych. Ponieważ jednak treść jej wyciekła, przyśpieszono jej dystrybucję.

Książkę opublikowało wydawnictwo Czerwone i Czarne. Wywiad-rzekę z Januszem Palikotem przeprowadziła Anna Wojciechowska.