Dziś kierowca był przesłuchiwany przez sędziego śledczego. I to on podejmie ostateczną decyzję o tym, co znajdzie się w akcie oskarżenia. Najpewniej jednak zgodzi się on z prokuraturą - we Francji tak zazwyczaj jest - i Polak dostanie zarzuty. Przesłuchanie będzie kontynuowane w piątek.

Reklama

Wstępne ustalenia śledztwa potwierdzają, że kierowca autokaru złamał prawo - prowadzony przez niego autokar jechał z prędkością około 100 kilometrów na godzinę. Mężczyźnie może grozić nawet siedem lat więzienia.

Ale okazuje się, że jeśli kierowca rzeczywiście popełnił błąd, odpowie za spowodowanie katastrofy także w Polsce - niezależnie od postępowania prowadzonego we Francji. Zapowiada to zamojska prokuratora, która prowadzi własne, niezależne śledztwo w sprawie wypadku.

"Nasze prawo przewiduje taką możliwość i w przypadku pojawienia się zarzutu, będziemy domagać się ukarania sprawcy także przed naszym sądem" - mówi dziennikowi.pl Romuald Sitarz, rzecznik zamojskiej prokuratury. Kierowca za swój błąd może więc odpowiadać podwójnie. W Polsce za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.

Reklama

Wczoraj rano polski autokar jadący do Londynu i Dublina przewrócił się na wąskim zjeździe z autostrady niedaleko Dunkierki. Trzy osoby zginęły, kilkanaście zostało rannych. Większość z tych, którym lekarze pozwolili już wyjść ze szpitali, zdecydowało się kontynuować podróż.