Michał Dworczyk brał udział w składaniu kwiatów na mogiłach polskich żołnierzy w Sopoćkinie. Potem został zatrzymany. Przedstawiciel białoruskiego KGB nakłaniał go do opuszczenia Białorusi. Powiedział Dworczykowi, że ten jest osobą niepożądaną na Białorusi i powinien jak najszybciej opuścić ten kraj.

Reklama

Na tym się jednak nie skończyło. "Kiedy odmówiłem, dostaliśmy informację, że jeśli w ciągu pół godziny nie będę na granicy, to będę zatrzymany, a potem deportowany" - tłumaczył Dworczyk. Ostatecznie zdecydował się wrócić do Polski, by - jak mówił - nie zaogniać sytuacji. Zapewniał jednak, że miał wszystkie niezbędne dokumenty i Białorusini nie mieli powodów, by wyrzucać go z kraju.

Jednak innym politykom w ogóle nie udało się na Białoruś wjechać. Wszyscy jechali do Grodna na obchody święta Wojska Polskiego, organizowane przez Związek Polaków na Białorusi. Putra podkreślał, że cel jego wyjazdu nie był polityczny - chodziło m.in. o złożenie kwiatów na cmentarzu wojskowym w Grodnie.

Putra przekraczał granicę z konsulem Polski w Grodnie Andrzejem Krętowskim i zastępcą szefa kancelarii Senatu Romualdem Łanczkowskim. Ten ostatni dostał zgod na wjazd, ale z powodu odmówienia jej wicemarszałkowi cała delegacja wróciła do kraju.

Na te same uroczystości wybierali się także politycy Platformy Obywatelskiej, w tym Donald Tusk. Jednak także on nie został na Białoruś wpuszczony. Jak powiedział poseł PO Paweł Graś, któremu również odmówiono wjazdu, pogranicznicy wytłumaczyli tylko, że uczestnictwo polskich parlamentarzystów w obchodach święta Wojska Polskiego w Grodnie nie jest mile widziane. "Zagrożenie dla ładu konstytucyjnego Białorusi" - takie wyjaśnienie usłyszał lider PO Donald Tusk.

Wicemarszałek Senatu przypomniał, że to nie pierwsza jego nieudana wyprawa na Białoruś. Odmówiono mu wjazdu do tego kraju także w styczniu.

Ambasador Białorusi Paweł Łatuszka został już wezwany do MSZ. Ma wyjaśnić sprawę niewpuszczenia polskich polityków. Strona białoruska tłumaczy, że politycy, którzy nie zostali wpuszczeni do kraju, znajdują się na liście osób, "których pobyt na terytorium Białorusi jest niepożądany".