Wszystko wskazuje na to, że pilot był sam na pokładzie. Przeżył wypadek. "Prawdopodobnie dopłynął do brzegu" - powiedział PAP Marcin Sokołowski z Komendy Głównej Policji. Ale nie jest to pewne. Ratunek mógł utrudnić mu żywioł - przez Warszawę przechodziła wtedy fala kulminacyjna. Prąd wciąż jest rwący, a poziom wody wysoki.

Reklama

W dzisiejszej akcji uczestniczyły dwie załogi policji rzecznej. Jedna penetrowała brzeg, szukając mężczyzny, druga usiłowała dotrzeć do wraku. Na ratunek przyjechało też pięć zastępów straży pożarnej. Niestety, do zapadnięcia zmroku pilota nie udało się odnaleźć. Akcja zostanie wznowiona jutro rano.

Bardzo podobny wypadek zdarzył się w stolicy niemal dokładnie rok temu - pod koniec sierpnia. Wtedy jednak pilot zepsutej awionetki usiłował wylądować awaryjnie na ulicy niemal w centrum Warszawy. Nie udało mu się - roztrzaskał maszynę o asfalt. Zginął on i pasażer, ale nie ucierpiał nikt na ziemi.