O wypadku poinformowało Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Na pokładzie było trzech członków załogi i czterech pasażerów. Katastrofa wydarzyła się wczoraj wieczorem. Wtedy urwała się łączność z pilotem - dowiedział się TVN24. Nad ranem wznowiono poszukiwania maszyny. Znaleziono wrak śmigłowca, który doszczętnie spłonął.
Śmigłowiec straży leśnej wyleciał z miejscowości Sejmczan w obwodzie magadańskim. Miał przewieźć turystów w rejon rzeki Burgali. Rozbił się na zboczu góry Suruktach w czasie podejścia do lądowania.
Przyczyny katastrofy nie są znane. Agencja Interfax przekazała, że przeżył ją tylko dowódca śmigłowca, którego z ciężkimi poparzeniami przewieziono do szpitala.
Nie wiadomo jeszcze, skąd pochodzili tragicznie zmarli Polacy. Według nieoficjalnych informacji byli braćmi.