"Jeśli to tak wprost wygląda, to bardzo brzydka sprawa - to była polska sprawa i powinniśmy byli się porozumieć, ale nie wszystko wiem, i dlatego trzeba by się temu bliżej przyjrzeć. Ale jeśli to tak wygląda, jak tu jest napisane, to bardzo źle wygląda i jednak by trzeba... oskarżyć generała o to, że zdradził Polskę" - powiedział Lech Wałęsa.

Reklama

Tymczasem autor stanu wojennego w Polsce zaprzecza, by kiedykolwiek prosił radzieckich towarzyszy o pomoc w rozprawieniu się z "Solidarnością". Jednak są dowody, że generał Wojciech Jaruzelski żądał interwencji w rozmowie z głównym dowódcą Układu Warszawskiego generałem Wiktorem Kulikowem.

Najważniejszym dowodem jest zapis rozmowy między generałem Jaruzelskim, a generałem Kulikowem z 1981 roku. Instytut Pamięci Narodowej zapowiada jego publikację - informuje "Rzeczpospolita".

IPN otrzymał notatkę relacjonującą rozmowę od Dariusza Jabłońskiego, reżysera filmu dokumentalnego o pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim "Gry wojenne". Do tej pory znane były tylko fragmenty zapisu, ale filmowiec dotarł do pełnej wersji. Jej autorem jest adiutant Kulikowa.

"Strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady” - to słowa wypowiedziane w grudniu 1981 przez generała Wojciecha Jaruzelskiego. Jednak generał Kulikow pomocy Jaruzelskiemu nie obiecał.

Ta rozmowa była na tyle ważna, że dzień później - 10 grudnia 1981 roku - omawiano ją na posiedzeniu Biura Politycznego KPZR. "Nie możemy ryzykować" - tak prośbę o interwencję, złożoną przez Jaruzelskiego, skomentował wtedy ówczesny szef KGB Jurij Andropow - pisze "Rzeczpospolita".