Przed pasażerami kolejny dzień kolejowych kłopotów. Pasażerowie muszą się liczyć z opóźnieniami pociągów i odwoływaniem połączeń. Najgorzej jest w okolicach Częstochowy i w Warszawie, ale utrudnienia mogą wystąpić w całym kraju. Powodem jest oblodzenie szyn i sieci trakcyjnej, powalone drzewa i awarie taboru.

Reklama

Na trasach Kraków - Psary, Koniecpol - Częstochowa - Opole oraz Gliwice - Lubliniec - Kluczbork pociągi stoją nawet po kilka godzin. "Jest tam oblodzona sieć trakcyjna, co powoduje problemy z prądem. Musimy więc ściągnąć na trasę lokomotywę spalinową i podczepić ją do składu, żeby go przeciągnęła przez najtrudniejsze odcinki, które liczą nawet kilkadziesiąt kilometrów. To bardzo długo trwa, bo lokomotywy spalinowe są wolniejsze od elektrycznych, a poza tym muszą się gdzieś mijać, a to szczególnie trudne na odcinkach jednotorowych" - powiedział Michał Lipiński z biura prasowego Przewozów Regionalnych.

Kolejka pociągów czekających na tych liniach jest tak duża, że niektóre składy nie wyjeżdżają ze stacji. "Nie ma sensu wypuszczać pociągu z pasażerami, by za kilka kilometrów utknął w polu na kilka godzin. Dlatego w niedzielę odwołaliśmy pięć pociągów InterRegio z Krakowa do Warszawy, wiadomo już, że dzisiaj nie wyjadą kolejne dwa" - powiedział Lipiński.

"Za swojej strony bardzo przepraszamy pasażerów, ale zima pokazała, co potrafi" - dodał Lipiński.

Wystarczy jednak spojrzeć wstecz, by dostrzec, że także lato pokazuje kolejom, co potrafi. Kolej ma bowiem problemy nie tylko przez lód i śnieg, ale także przez upały.

"W czerwcu i lipcu na liniach zarządzanych przez PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) wprowadzono około stu ograniczeń prędkości spowodowanych upałami" - brzmiała jedna z depesz Polskiej Agencji Prasowej.

p

Reklama

"Wysokie temperatury powietrza (powyżej 30 st. C) rozgrzewają tory - na niektórych odcinkach temperatura szyn może dochodzić do 60 st. C.; tory są wówczas mniej stateczne. Dla bezpieczeństwa pociągów kolejarze podejmują działania profilaktyczne, na przykład ograniczają prędkość pociągów, nawet do 20 km na godz., w tych godzinach, w których jest najcieplej" - czytamy w depeszy.

Efekt? Podobnie jak zimą, gigantyczne opóźnienia.

>>>Czytaj dalej>>>



Aktualnie problemy w okolicach Krakowa i Częstochowy ma też PKP Intercity. "Trakcja jest skuta lodem. Ekipy pracują, ale ruch wciąż nie odbywa się normalnie" - powiedział rzecznik przewoźnika Paweł Ney. Pociągi są opóźnione o około dwie godziny. Dwa składy - IC Norwid i IC Helena Modrzejewska z Krakowa do Warszawy - w ogóle odwołano. "Trzydziestu pasażerów Modrzejewskiej zabrał pociąg Tatry, który dlatego zresztą był opóźniony" - dodał Ney.

Utrudnienia pojawiły się również na trasie Cienin - Strzałkowo w woj. wielkopolskim, gdzie samochód wpadł pod pociąg, ale po kilku godzinach ruch został już przywrócony. Wciąż za to pociągi Przewozów Regionalnych stoją w dwóch miejscach: na linii Chorzew - Siemkowice i Wieluń Dąbrowa - Panki. "Powalone drzewa pospadały na sieć trakcyjną i nie da się przejechać. Czekamy na ekipę, która to naprawi" - powiedział Lipiński. Zaznaczył, że pociągi stoją w miejscach gdzie jest prąd, więc pasażerowie mają ogrzewanie.

Trudna sytuacja panuje w Warszawie i okolicach. Opóźnione są wszystkie składy Kolei Mazowieckich. "W tunelu średnicowym (na trasie między stacjami Warszawa Wschodnia - Warszawa Zachodnia) zatrzymał się nasz pociąg, co od razu spowodowało opóźnienia innych składów. On tam nie stał długo, bo zaraz został zepchnięty przez inny pociąg, ale opóźnienia zostały" - powiedział rzecznik KM Marcjusz Włodarczyk. Wyjaśnił, że przewoźnik ma problemy z psującym się taborem, więc opóźnienia sięgają kilkudziesięciu minut.

Jak podał rzecznik PKP S.A. Michał Wrzosek, intensywne opady śniegu i oblodzenia mogą zakłócić też ruch w okolicach Opola, Poznania i Wrocławia.