W czwartek zdecydowano, że Polska wyśle 63 strażaków z grupy poszukiwawczo-ratowniczej z 12 psami, ale liczba ta została zmniejszona ze względu na ograniczoną pojemność samolotu i konieczność odpowiedniego zapakowania sprzętu. Taka decyzja zapadła na odprawie tuż przed startem.
Lot na Haiti z międzylądowaniem potrwa ok. 16 godzin. Ciężka Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza (GPR) Państwowej Straży Pożarnej to jedna z 11 na całym świecie takich grup z certyfikatem ONZ. Uzyskanie go jest potwierdzeniem wysokiego poziomu wyszkolenia i wyposażenia.
Szczegółowe zadania dla grupy strażaków z Polski zostaną określone na miejscu katastrofy przez przedstawicieli tamtejszych władz, a sposób prowadzenia działań określi polski dowódca akcji. Zastępca szefa polskiej grupy ratowniczej bryg. Marek Komorowski powiedział PAP, że natychmiast po przybyciu na miejsce większość strażaków rozpocznie poszukiwania, a pozostali zajmą się przygotowaniem miejsca zakwaterowania.
Grupa strażaków z Nowego Sącza, Warszawy, Gdańska, Łodzi i Poznania wyposażona jest w specjalistyczny sprzęt ratowniczy do poszukiwania i uwalniania osób uwięzionych pod gruzami. Są to geofony, kamery wziernikowe i termowizyjne oraz sprzęt mechaniczny i hydrauliczny do odgruzowywania ofiar.
"Ratownicy posiadają także sprzęt łączności satelitarnej, prowiant i zaplecze, zapewniające pełną samowystarczalność w zakresie logistycznym do działań zaplanowanych na 6-7 dni" - powiedział rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak.
Jak dodał, ratownicy mają specjalistyczne wyszkolenie w zakresie dotarcia, poszukiwania i wydobywania osób uwięzionych pod gruzami oraz udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy. Posiadają pełen zestaw szczepień ochronnych. Są także dodatkowo ubezpieczeni do działań poza granicami Polski. "Zadaniem grupy będzie udzielenie wszelkiej niezbędnej pomocy ratowniczej, poszukiwanie ofiar oraz ich odgruzowywanie, a także pomoc techniczna" - powiedział Frątczak.
>>>Czytaj dalej>>>
Na Haiti temperatura powietrza wynosi prawie 30 stopni. "Wysoka temperatura powoduje, że ludzie uwięzieni pod gruzami będą odwodnieni, ale nie zamarzną. Istnieje szansa na odnalezienie ludzi, szczególnie przy budynkach. Przy strukturze zabudowań, która tam istnieje, jest szansa, że powstały luki, w których są ludzie i właśnie do tych ludzi chcemy dotrzeć" - powiedział zastępca szefa polskiej grupy ratowniczej.
Przypomniał, że ratownicy nawet po 7 dniach od trzęsienia ziemi odnajdowali w gruzowiskach żywych ludzi. "Nigdy nie tracimy nadziei, po to tam lecimy. Ratownik to nie jest zawód, to jest powołanie. Lecąc tam, mamy nadzieję, że uratujemy jak najwięcej ludzi, bo właśnie do tego byliśmy szkoleni" - powiedział Komorowski.
Podkreślił, że grupa ratownicza to nie tylko sprzęt i ludzie, ale także szkolone psy, wyspecjalizowane w poszukiwaniu żywych osób pod gruzami. "Pies dla ratownika to jest przyjaciel, ratownik spędza z nim większość swojego czasu. Nie da się psa szkolić przez 2 godziny, a przez resztę dnia o nim zapomnieć. Pomimo że jest to pies służbowy, wielokrotnie jest zabierany na przykład na weekendy do domu" - powiedział zastępca szefa polskiej grupy ratowniczej.
Szef MSWiA Jerzy Miller powiedział w piątek, że Polska wysyła na Haiti dobrze przygotowanych, doświadczonych ratowników. "Naturalne, że jako pierwsi pospieszyli z pomocą przede wszystkim Amerykanie, którzy nie tylko są bliżej, ale też mają olbrzymi potencjał fachowych służb - mówił Miller, który w piątek przebywał w Katowicach.
"Nasza pomoc nie jest spóźniona. Tam trzeba zorganizować dobre współdziałanie wszystkich chętnych, którzy przychodzą z pomocą" - oświadczył Miller. "Jeśli dzisiaj potrafimy się włączyć do tej akcji ratunkowej, to naprawdę będziemy tam przyjęci przez mieszkańców z dużą nadzieją, że potrafimy pomóc" - dodał.
Polską grupę z certyfikatem ONZ tworzą strażacy służący w pięciu krajowych GPR-ach, które są kierowane przede wszystkim do działań w strefach trzęsień ziemi i katastrof budowlanych. Uzyskanie certyfikatu sprawia, że ONZ ma pewność, iż są one technicznie i logistycznie przygotowani do niesienia pomocy w każdym zakątku świata.
We wtorek Haiti nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 7 lub 7,3 st. (agencje podają różne informacje). To najsilniejszy wstrząs w tym regionie od ponad 200 lat. Centrum stolicy, Port-au-Prince, jest zniszczone. Według szacunków haitańskiego Czerwonego Krzyża, wskutek wstrząsów, zginęło od 45 tys. do 50 tys. ludzi. Czerwony Krzyż szacuje, że 3 mln osób - jedna trzecia ludności - może potrzebować pilnej pomocy.