Onet.pl i tvn24.pl podały, że sensacyjne zeznania złożył aspirant Maciej Lubiński. To jeden z trzech policjantów, którzy mają dziś postawione zarzuty w związku ze sprawą Olewnika. Jednak gdańscy prokuratorzy twierdzą, że takie zeznania nie istnieją.

Reklama

"Do końca nie wiem, na czym oparte są te relacje, bo nie są one zgodne z tym, co mamy w materiałach naszych śledztw w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Nie mamy takich zeznań ani wyjaśnień" - oświadczył "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Zbigniew Niemczyk, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

Według onetu Lubiński miał twierdzić, że już wiosną 2003 roku jemu i innym policjantom udało się wpaść na trop Sławomira Kościuka i Wojciecha Franiewskiego - porywaczy Krzysztofa. Stało się to dzięki badaniu karty telefonicznej. Lubiński miał zażądać od prokuratura zgody na objęcie Kościuka obserwacją, ale oskarżyciel - według onetu - na to się nie zgodził.

Także te informacje dementuje gdańska prokuratura. "Po pierwsze prokurator nie wydaje zgody na obserwację. Taka procedura nie istnieje w polskim prawe. Po drugie, ustalenia policji identyfikujące sprawców datowane są na na czerwiec 2003 roku, a nie na wiosnę. A co najistotniejsze, były to tylko materiały operacyjne, do których prokurator nie miał dostępu. Do części procesowej śledztwa zostały dołączone dopiero rok później" - tłumaczy prokurator Niemczyk.

Reklama