Zabezpieczeniem skuteczności zakazu miał być, postulowany przez MSWiA oraz policję, obowiązek stawiania się na komisariacie podczas meczów ich drużyn. Gdy ustawa weszła w życie i zostały nałożone pierwsze zakazy, politycy i policja odtrąbili sukces. Ich dobre samopoczucie legło w gruzach w listopadzie 2009 r.

Reklama

Wówczas "DGP" opisał sytuację, do jakiej doszło w Zamościu. W marcu 2009 r. tamtejszy Hetman grał mecz ligowy z drużyną z Brzeska. Zgodnie z ustawą w tym samym czasie na policji powinni się zameldować chuligani z orzeczonym zakazem. Tym razem jednak zlekceważyli ustawowy obowiązek. Tak samo jak i tydzień później. Policjanci zareagowali doniesieniem do prokuratury. Kibice zostali oskarżeni o łamanie wyroku sądu.

W sądzie prokuraturę i policję czekało jednak srogie rozczarowanie. Sędzia postępowanie umorzył. Uzasadniając decyzję, wskazał na lukę w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. Okazało się, że nowelizując ustawę w sierpniu 2009 r., posłowie wykreślili z niej art. 22a w brzmieniu: "Kto nie stosuje się do orzeczonego zakazu wstępu na imprezę masową albo nie stosuje się do orzeczonego obowiązku osobistego stawiennictwa na policji, podlega karze do lat trzech".

Sankcje za złamanie zakazu nie znalazły się także w kodeksie karnym. Okazało się więc, że łamanie tego orzeczenia jest bezkarne. Wieść o tym wyroku sądu rozeszła się w środowiskach chuligańskich dość szybko. "Za pomocą swoich forów internetowych wymieniają się oni doświadczeniami w potyczkach z wymiarem sprawiedliwości. Doskonale wiedzą, na co mogą sobie pozwolić" - mówi oficer policji, który zajmuje się rozpracowywaniem grup niebezpiecznych kiboli.

Tzw. kibole będą mogli lekceważyć zakazy stadionowe tak długo, aż nie zostanie zmienione prawo. "Od początku zakładaliśmy, że do ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych mogą wkraść się błędy i dlatego starannie ją monitorowaliśmy w pierwszym roku działania" - mówi przewodniczący sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki (PO).

Po analizach posłowie zdecydowali się wpisać sankcję za złamanie zakazu do kodeksu karnego. Odpowiednią poprawkę zgłosiła już szefowa sejmowej komisji sportu i turystyki Elżbieta Jakubiak (PiS). Za złamanie zakazu stadionowego i niepojawienie się na komisariacie w dniu meczu miejscowej drużyny grozić będzie trzy lata więzienia. Zdaniem doświadczonego prokuratora z Prokuratury Generalnej to dobre posunięcie posłów, by sankcji nie umieszczać w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. Jego zdaniem to kwestia dbałości o przejrzystość prawa, by wszystkie sankcje zapisać w jednym akcie prawnym, czyli kodeksie karnym.

Według posłów wprowadzenie niezbędnych poprawek i wejście ich w życie może potrwać jeszcze do dwóch miesięcy.