Wizja przyszłości służby zdrowia jest piękna: pacjent przychodzi do lekarza, wyciąga dowód osobisty z podpisem elektronicznym, lekarz na tej podstawie otwiera w komputerze e-kartę pacjenta, umieszcza w niej diagnozę i wypisuje e-receptę, a aptekarz - oczywiście też elektronicznie - odczytuje, o jakie lekarstwa chodzi. Zniknie problem z kolejkami do lekarzy i z nieczytelnymi receptami.

Reklama

Jak się jednak okazuje, najważniejsze ogniwo tego łańcucha, czyli ludzie, wciąż nie jest przekonane do pomysłu i niechętnie korzysta z nowych technologii. Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia - instytucja powołana do koordynacji informatyzacji służby zdrowia - rozesłało do szpitali ankietę z pytaniami, jak sobie radzą z wykorzystywaniem nowoczesnych technologii, czy używają internetu do rejestracji pacjentów i czy szkolą swoich pracowników w tym zakresie. Jej wyniki właśnie opublikowano i okazało się, że choć w większości (ponad 80 proc.) z 200 zbadanych jednostek dostęp do internetu ma większość pracowników administracji, to tylko w pięciu placówkach wykorzystuje się go w kontaktach z pacjentem do uzgadniania terminów przyjęć, a w czterech do uzgodnień związanych z hospitalizacją.

"Nie jest dobrze. Sama technika to za mało. Trzeba skłonić ludzi do jej wykorzystywania" - mówi Grzegorz Furgał, ekspert CSIOZ.

Jeszcze mniej optymistyczne wyniki przynosi najnowsza analiza firmy badawczej Frost & Sullivan "Społeczne i ekonomiczne korzyści z zastosowania systemów informatycznych w polskiej służbie zdrowia". Okazuje się, że Polska znajduje się daleko poniżej średniej europejskiej. "I to nie jest zaskoczenie, bo u nas ten proces dopiero się zaczyna, a np. w takiej Szwecji prace nad wprowadzeniem e-recept trwały od 1983 roku. Ale negatywnie zaskoczyły nas dane dotyczące świadomości tego zagadnienia wśród lekarzy" - mówi Dominika Grzywińska z Frost & Sullivan.

Reklama

Zaledwie jeden na dziesięciu polskich lekarzy używa komputera podczas konsultacji medycznej. W Czechach i na Węgrzech robi tak blisko 70 proc. lekarzy. Nie wiele lepiej jest, jeżeli chodzi wykorzystywanie przez lekarzy komputerów do rejestracji danych administracyjnych pacjentów. W Polsce robi tak połowa lekarzy, a średnia unijna to ok. 80 proc. Lekarzom wciąż brakuje przekonania, że internet i komputery nie będą dodatkowych obciążeniem, a odwrotnie - przyśpieszą ich pracę. Dlatego równie wiele pracy trzeba włożyć w tworzenie systemów informatycznych, jak i w przekonywanie ludzi, że są one im potrzebne.