"Moim zdaniem, było to zabójstwo. Grobelnego mógł zabić zawiedziony człowiek, który powierzył mu swoje oszczędności" - uważa kryminolog profesor Brunon Hołyst. O tym, że było to zabójstwo, mówi się już od dawna. "Przypadki, by ktoś sam wbił sobie nóż w pierś, należą w kryminalistyce do wyjątków" - podkreśla.
Prawda jest taka, że Grobelny mógł mieć wielu wrogów. W jego oszukańczej Bezpiecznej Kasie Oszczędności pieniądze ulokowało na początku lat 90. aż 11 tysięcy ludzi. Grobelny, uchodzący za poważnego biznesmena, za PRL handlował obcą walutą. Po 1989 roku otworzył swoją BKO, obiecując najwyższe w Polsce odsetki. Niedługo potem parabank zbankrutował, a Grobelny zapadł się pod ziemię.
W końcu jednak trafił przed polski wymiar sprawiedliwości, złapany przez niemiecką policję. W 1996 roku został skazany na 12 lat więzienia. Jednak rok później był już na wolności, bo sąd apelacyjny dopatrzył się bardzo wielu błędów w materiałach prokuratury. A roszczenia stratnych klientów BKO przedawniły się po 10 latach.
Grobelny nigdy już nie odzyskał swojej pozycji. Próbował wrócić na łamy mediów kilka miesięcy temu, ostrzegając przed szykowanym podobno zamachem na premiera Jarosława Kaczyńskiego. Ostatnio prowadził pawilon handlowy na warszawskim Targówku. I właśnie tam w kwietniu znaleziono jego zwłoki.