Poziom dioksyn w wołowinie jest znacznie wyższy niż powinien, jednak niższy niż w wieprzowinie, dlatego Irlandia nie zamierza zaprzestać eksportu wołowiny - dowiedział się DZIENNIK. Przebadano też mleko krów i jak twierdzą eksperci od bezpieczeństwa żywności, jest ono bezpieczne i jego spożycie nie stanowi zagrożenia dla życia i zdrowia.

Reklama

>>>Przeczytaj, jak ustrzec się dioksyn

"Dziś rozpoczęlismy akcję sprawdzania, czy w Polsce jest skażona dioksynami irlandzka wołowina. Jeśli ją znajdziemy, najprawdopodobniej będziemy ją odsyłać do Irlandii. W tej chwili nasi inspektorzy weryfikuja dokumenty, sprawdzają, nic jeszcze nie znaleźliśmy. Jeżeli znajdziemy, poinformujemy o tym niezwłocznie" - mówi DZIENNIKOWI Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii. "Irlandzkie służby weterynaryjne powiadomiły nas, że skażenie dotyczy mięsa ze zwierząt ubitych po 1 września. Ufamy tym informacjom i kupione wcześniej mięso nadal traktujemy jako bezpieczne" - dodaje Jażdżewski.

W czasie, gdy inspektorzy szukają skazonego mięsa, DZIENNIK własnie je znalazł. Niemal pewne jest, że po 1 września do Polski dotarła irlandzka wołowina w sporych partiach. Na internetowej giełdzie http://webbrokers.pl/bydlo.php znaleźliśmy datowane na 10 października ogłoszenie "sprzedam flaki wolowe czyszczone pochodzenie - Irlandia w ilościach samochodowych". Nie udało nam się skontaktować z autorem ogłoszenia.

Reklama

Bydło skażone dioksynami irlandzcy weterynarze znaleźli na trzech z ośmiu objętych wczoraj kwarantanną farm. Zwierzęta na tych farmach karmione były tą samą paszą, co irlandzkie świnie, których mięso masowo wycofywane jest ze sklepów i hurtowni na całym świecie.

Jak ustalił DZIENNIK, skażona dioksynami wieprzowina dotarła również do Polski. Inspektorzy weterynarii szukają skażonego mięsa, sprawdzają jego pochodzenie i pobierają próbki do badań. Wnikliwie śledzone są wszystkie faktury za dostawy mięsa. Skażoną wołowinę sprowadzano do Polski od 1 września.