"Sztuczne zapłodnienie metodą in vitro będzie w Polsce legalne i częściowo refundowane" - zapowiedział pod koniec listopada ubiegłego roku Donald Tusk. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski twierdził, że możliwe jest nawet całkowite finansowanie sztucznego zapłodnienia. Ale podkreślał, że decyzje zapadną, kiedy resort zdrowia przedstawi szacunki kosztów. Miały być gotowe nawet w dwa tygodnie.
"W resorcie nikt się tą sprawą nie zajmuje. Temat leży" - mówi nam osoba z bliskiego otoczenia rządu. Resort zdrowia w ogóle nie odpowiedział na pytania DZIENNIKA o kalkulację kosztów in vitro. "Nie można podać szacunków refundacji, bo nie są jeszcze znane kryteria, według których in vitro będzie refundowane. O tym zdecyduje dopiero zespół wyłoniony z PO" - oświadczył tylko rzecznik ministerstwa Jakub Gołąb.
Co innego twierdzi Chlebowski. "Czekamy na wyliczenia ministerstwa. Bez nich nie można podjąć ostatecznej decyzji, w jakiej skali in vitro będzie finansowane" - mówi szef klubu PO. Nie potrafi odpowiedzieć, od którego roku refundacja in vitro miałaby ruszyć. "NFZ zakontraktował już świadczenia medyczne, ale jeśli nie byłaby to jakaś oszałamiająca kwota, wtedy być może jeszcze w tym roku. Fundusz ma przecież rezerwy" - przekonuje.
Czy sprawą zajmuje się zespół posłów PO, który ma doszlifować wersję ustawy o in vitro autorstwa Jarosława Gowina? "Będziemy o refundacji rozmawiać, ale w ustawie Gowina o refundacji nie było ani słowa" - mówi posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska. A czy zespół dopisze do ustawy, że sztuczne zapłodnienie będzie refundowane? "Jesteśmy na początku drogi. Na razie trudno informować, co będziemy chcieli dopisać, a czego nie" - ucina posłanka.
Opozycja zaciera ręce. "Platforma nie może się zdecydować, czy chce finansować in vitro, czy nie. I zamiata sprawę pod dywan. Skończy się jak zwykle - hukiem z kapiszonka" - ironizuje posłanka PiS Jolanta Szczypińska.
Marek Balicki, minister zdrowia w rządzie SLD, mówi: "To był tylko chwyt marketingu politycznego w kierunku elektoratu liberalnego, ale tak naprawdę Platforma wcale tego nie zrobi. Donald Tusk chce być prezydentem i boi się wejść w konflikt z Kościołem, który sprzeciwia się in vitro".
"To, że in vitro będzie finansowane, to jest pewne" - zapewnia jednak Chlebowski.